Żyro: Zagraliśmy to, co chcieliśmy
- Zagraliśmy to, co chcieliśmy. No może z wyjątkiem tych dwóch straconych bramek, ale taktycznie właśnie tak zamierzaliśmy podejść do tego spotkania - zaznaczył Michał Żyro, strzelec zwycięskiego gola w rywalizacji z TSV Hartberg.
Jak oceniłbyś spotkanie przeciwko TSV Hartberg?
- Zagraliśmy to, co chcieliśmy. No może z wyjątkiem tych dwóch straconych bramek, ale taktycznie właśnie tak zamierzaliśmy podejść do tego spotkania. Rozpoczęliśmy nieco cofnięci, bo wiedzieliśmy, że austriackie zespoły grają często wysokim pressingiem i są tak samo wysoko atakowane, więc są na to przygotowane. Widać było, że jak się cofnęliśmy, to rywale mieli problemy z rozegraniem piłki i tylko długimi podaniami za linię obrony mogli coś sobie stworzyć. Tak też strzelili dwa gole... Wiedzieliśmy o tym, więc powinniśmy ustrzec się błędów. Najważniejsze jednak, że my zdobyliśmy o jedną bramkę więcej i oby tak było zawsze.
Zwycięska bramka, która dała awans do trzeciej rundy z pewnością cieszy...
- Tak, otrzymałem bardzo dobre dośrodkowanie. Było też to omawiane podczas odpraw. Często po treningach zostajemy z Martinem i ćwiczymy dośrodkowania. Konczi ma świetnie ułożoną stopę, dobrze dograł, a ja znalazłem się w polu karnym i udało się strzelić gola. Ta bramka dała nam awans i to bardzo mnie cieszy.
TSV zdołało dwukrotnie odpowiedzieć na gole Piasta. Rywal zaskoczył czy właśnie tego należało się spodziewać?
- O awansie decydował tylko jeden mecz po zmianie przepisów. Kiedy mieliśmy 1-0 to gdzieś z tyłu głowy mieliśmy chęć, żeby się cofnąć i zachować odpowiedni balans. Jednak po strzeleniu goli nastawialiśmy się na kontry i dostawaliśmy cios, dlatego znów musieliśmy ruszyć do przodu. Gdybyśmy mieli rozgrywać dwa mecze, to wynik u siebie 3-2 nie byłby za ciekawy. Ale dzięki takim przepisom, które obecnie obowiązują, ta taktyka była odpowiednia.
W trzeciej rundzie na wyjeździe zagracie z FC Kopenhaga. Rywal już z dużo wyższej półki? Jak to widzisz?
- Myślę, że można porównać tego rywala z tą drużyną, z którą teraz się mierzyliśmy. Piast może być dla Kopenhagi taki przeciwnik, jak Hartberg był dla Piasta. Spokojnie, mamy jeszcze przed sobą mecz ligowy. Musimy się zregenerować, bo ten maraton, który nas czeka może być dość wymagający. Zagramy teraz w poniedziałek, następnie w czwartek. Będzie nas czekać regeneracja, analiza przeciwnika. Liga też jest dla nas ważna, a nie zaczęliśmy sezonu zbyt dobrze, dlatego cały skład musi się wziąć w garść i zagrać dobry mecz.
Jak przenieść dyspozycję z Ligi Europy na Ekstraklasę?
- Nie możemy mówić w ten sposób o dyspozycji, bo to był zupełnie inny mecz. Z Hartbergiem zagraliśmy piątką w obronie, a w kolejnym możemy mieć już inne ustawienie. Wszystko podporządkowujemy pod najbliższe spotkanie, dlatego będzie to z pewnością inaczej wyglądało.
Jak informacja o wyniku testu trenera wpłynęła na drużynę?
- Na pewno był to dla nas lekki szok. Wszyscy się pilnujemy, przestrzegamy zasad, a tym bardziej trener, który jest dla nas przykładem. To taki dziwny przypadek. Na szczęście wiemy, że trener dobrze się czuje i jako drużyna chcieliśmy też pokazać, że gramy również dla niego. Trener z pewnością mocniej przeżywał to spotkanie z domu niż kiedy byłby na ławce. Oglądając mecz zapewne w telewizji nie mógł kierować zespołem w taki sposób jak by tego chciał. Jest to trudna sytuacja dla wszystkich, ale żyjemy w takiej rzeczywistości, w której zachorowania w świecie ludzi i w sporcie wciąż są odnotowywane i trzeba starać się przejść mimo wszystko do porządku dziennego. Cały skład oraz sztab szkoleniowy, który również jest szeroki, kontroluje to wszystko i staramy się działać jak najlepiej, koncentrując się tylko na sobie.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA