Vida: Powinniśmy dyktować warunki

26
paź

- Nie możemy myśleć o tym, że gramy z drużyną z pierwszej ligi, a więc niższej od naszej, tylko od pierwszej minuty musimy być zdeterminowani, by strzelić gola i wygrać - przyznał przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec Kristopher Vida, który wrócił do gry po urazie.

 

Jak czujesz się po wygranej z Legią, ale jednocześnie po pierwszym meczu po powrocie?
- Dziękuję, czuję się bardzo dobrze. Chciałem wrócić już wcześniej, ale kontuzja mi na to nie pozwoliła. Konsekwencje urazu łydki, jakie doznałem w meczu z Cracovią ciągnęły się za mną. Przerwa miała trwać od trzech do czterech tygodni. I tak dopisało mi szczęście, że w tym okresie wpadła też przerwa na mecze reprezentacji, więc nie ominęło mnie tak dużo spotkań. Cieszę się z powrotu, jestem szczęśliwy z powodu ostatniego meczu. Toro... WOW! Zagrał niesamowicie, pogratulowałem mu hat-tricka, to szczególny dla niego moment. Cały zespół zagrał wspaniale i dobrze, że mogłem już wystąpić w tej rywalizacji z Legią. Byłem nawet blisko strzelenia gola. Szkoda, że nie wpadło, ale dobrze zakończyło się zdobyciem bramki przez kolegę z zespołu i mieliśmy wynik 4-1. 


Wspomniałeś o Alberto Torilu. Właśnie ten zawodnik potrzebował takiego meczu, żeby się przełamać i złapać większej pewności siebie?
- Każdemu, komu uda się zdobyć bramkę to pomaga, ale kiedy notujesz hat-trick, to jest to coś naprawdę wyjątkowego, a tym bardziej, kiedy tego dokonujesz w meczu z Legią Warszawa. To nie zdarza się codziennie i na pewno wiele znaczy dla Alberto jak i dla wszystkich z zespołu, którzy byliśmy pod wrażeniem jego skuteczności w tym spotkaniu. 


Wrócę do twojej osoby. Czekałeś cztery tygodnie na powrót do gry w meczu ligowym. To był trudny dla ciebie okres?
- Tak, na pewno, zwłaszcza ten okres, kiedy nie mogłem trenować na boisku. Lubię ćwiczyć, wykonywać pracę na siłowni, ale to nie jest jednak trening, wyczekiwałem tej pracy na zewnątrz, ale nie byłem zdolny do intensywnego biegania. Cierpliwie starałem się wracać do zdrowia i tej formy, którą prezentowałem przed kontuzją. Mam nadzieję, że urazy już za mną i jutro bez przeszkód będę mógł otrzymać więcej minut i zagrać w pucharze. To być może pozwoli mi złapać pewności i nabrać formy, ale tak jak wspomniałem, te cztery tygodnie bez piłki były dla mnie trudnym czasem.


Wydaje się, że jesteś mądrzejszy i wyciągasz wnioski, ponieważ ostatnim razem być może zbyt szybko wróciłeś, za bardzo chciałeś grać, przez co nabawiłeś się kolejnej kontuzji...
- To się zgadza, poprzednio pospieszyłem się i może to spowodowało kolejny uraz. Teraz byłem mądrzejszy podczas kontuzji, dobrze przepracowałem ten okres i razem z fizjoterapeutami, a także Tomkiem, trenerem przygotowania fizycznego podjęliśmy decyzję, by zaczekać nieco dłużej, lepiej się przygotować i być spokojniejszym. Czuję się bardzo dobrze, jestem zdrowy, nie czuję żadnego bólu.


Przed wami mecz z Zagłębiem Sosnowiec. Czy mógłbyś porównać rywalizację w lidze ze zmaganiami w Pucharze Polski?
- To są zupełnie inne mecze. Pomimo tego, że przygotowujemy się w identyczny sposób, jak do każdego spotkania, to jednak gra się zupełnie inaczej. W meczu pucharowym może dojść do wielu roszad w składzie i inni zawodnicy mogą dostać swoją szansę gry. Nie oznacza, to wzrostu liczby błędów, ale inaczej to wygląda, kiedy grasz jedną jedenastką, a kiedy na boisko wybiega sześciu siedmiu innych piłkarzy i może nie być takiego porozumienia. Dlatego od samego początku będzie potrzebna duża koncentracja. Poza tym to nie są łatwe wyzwania, nawet jeśli rywalizujesz z zespołem, który gra szczebel niżej. Pokazała to poprzednia edycja i mecz półfinałowy z Arką Gdynia, która ostatecznie awansowała po rzutach karnych, a nie my. 


Co zatem może okazać się decydujące w wywalczeniu awansu do kolejnej rundy?
- Nasze nastawienie. Od samego początku to po naszej stronie powinna należeć inicjatywa i dyktowanie warunków. Nie możemy myśleć o tym, że gramy z drużyną z pierwszej ligi, a więc niższej od naszej, tylko od pierwszej minuty musimy być zdeterminowani, by strzelić gola i wygrać.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA