Rymaniak: Stanęliśmy na wysokości zadania
- Zagraliśmy taktycznie bardzo dobre spotkanie i być może nie było ono to tak atrakcyjne dla kibiców, ale z takimi zespołami jak Cracovia tak trzeba grać. Byliśmy zespołem, który wiedział czego chce i wygraliśmy ten mecz - powiedział Bartosz Rymaniak po zwycięskim meczu z Cracovią.
Mecz trzymał w napięciu, a decydujący cios zadaliście w drugiej połowie...
- Zmierzyły się dwa zespoły, które grały bardzo odpowiedzialnie. W pierwszej połowie nie było zbyt wielu klarownych sytuacji, bo oba zespoły podeszły do siebie z takim respektem i rozeznaniem na co stać przeciwnika w ataku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jeden błąd w ustawieniu się w obronie, może być kosztowny. W przerwie również powiedzieliśmy sobie w szatni - to jest mecz do jednej bramki, ten kto strzeli gola, tego zwycięstwa nie wypuści - tak faktycznie było. Zagraliśmy taktycznie bardzo dobre spotkanie i być może nie było ono to tak atrakcyjne dla kibiców, ale z takimi zespołami jak Cracovia tak trzeba grać. Byliśmy zespołem, który wiedział czego chce i wygraliśmy ten mecz. Skończyło się 1-0, które wydaje mi się, że było wynikiem zasłużonym.
Poza wynikiem dla Piasta, cieszyć może to, jak indywidualnie się zaprezentowałeś.
- Jeżeli zespół wygrywa, to każdy jest zadowolony ze swojej postawy. Wiadomo, że było jeszcze trochę mankamentów, nad którymi trzeba pracować, żeby je wyeliminować. Na ten moment myślimy już o regeneracji, bo z Rakowem czeka nas naprawdę trudne spotkanie. Mimo porażki z Arką, zagrali dobre zawody zwłaszcza w pierwszej połowie, dlatego musimy być maksymalnie skoncentrowani przy tej rywalizacji. Już niedługo ten mecz, więc żeby nasze ostatnie zwycięstwo było cenne, to w najbliższym spotkaniu trzeba to podtrzymać. Jeżeli będziemy grali w kratkę i przeplatać mecze wygrane z porażkami, to nie będzie marszu w górną część tabeli.
Zdobyte punkty z Cracovią sprawiły, że już powoli wyłania się czołówka i zarysowały dystans z innymi drużynami.
- To był też nasz cel, bo wiedzieliśmy, że tracąc punkty naprawdę skomplikujemy sobie swoją sytuację i pogoń za czołówką będzie jeszcze trudniejsza, ale stanęliśmy na wysokości zadania. W takich ciężkich momentach poznaje się zespół i możemy być zadowoleni z efektów naszej pracy.
Cracovia była najtrudniejszym tegorocznym rywalem?
- Można powiedzieć, że Lechia była tym rywalem, bo z nią przegraliśmy, ale też dobrze przygotowaliśmy się na mecz z Cracovią. Wiedzieliśmy dokładnie na co ją stać i w moim odczuciu każdy w stu procentach zrealizował swoje zadania, jakie zostały nam powierzone.
Pozytywne w tym spotkaniu było również trafienie Sebastiana Milewskiego. Fakt, że to własnie młodzieżowiec zdobył gola może napawać optymizmem.
- Sebastian od początku sezonu mocno haruje i jemu ta bramka się po prostu należała. Zasłużył sobie na nią ciężką pracą oraz postawą we wszystkich dotychczasowych spotkaniach. Mimo, że nie jest typowo ofensywnym zawodnikiem, znalazł się idealnie i wykorzystał tę sytuację.
Strzelec będzie się musiał jakoś odwdzięczyć za to podanie, które dało mu szansę na zdobycie gola?
- Seba w tygodniu może przyniesie jakieś ciasto z okazji swojej pierwszej bramki strzelonej w Ekstraklasie, więc to wymusimy. Ale mówiąc poważnie, nieważne jest kto strzela, ale to że drużyna wygrywa. To, że akurat Seba strzelił to tylko dodatkowa wartość po tym meczu.
Głównie od ciebie wychodziły sygnały do ataku w starciu z Cracovią. Kilka ofensywnych wypadów, a także próba strzałem przewrotką.
- To była taka piłka sytuacyjna, ale też niewiele zabrakło, żeby ta akcja zakończyła się powodzeniem. Niemniej trzeba było się znaleźć, przewrócić na plecy, by posłać piłkę w stronę bramki. Szkoda, że nie wpadło, bo byłoby to naprawdę ładne trafienie. Najważniejsze było jednak zdobycie trzech punktów w naprawdę trudnym meczu.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA