Papadopulos: Indywidualne ambicje na bok

02
mar

- Indywidualne ambicje muszą zejść na bok. Jak wchodzi się z ławki to trzeba zrobić wszystko, aby wygrać. Nie biorę tego do siebie, tylko gram i staram się pomóc drużynie, a przy okazji udowodnić, że zasługuję na to, aby wyjść od początku - powiedział Michal Papadopulos.

Każdy z napastników dostaje szansę gry. To podnosi rywalizację?

- Tak, to prawda. Rywalizacja jest potrzebna, ale każdy z nas ma wspólny cel. Jeśli będziemy wygrywać, to nie ważne, kto będzie grał.

Twoje wejście w Gdyni nie było tak skuteczne, jak w Gdańsku. Mocno tego żałujesz?
- Tak, bo miałem kilka okazji. Zdarzają się takie mecze, w których piłka nie chce wpaść do siatki. Tak było teraz, bo dobrze strzelali też Sasa Zivec i Tomasz Jodłowiec, ale niestety nic nie wpadło do bramki... W drugiej połowie byliśmy lepszą drużyną, więc jest niedosyt. Dobrze, że stwarzamy sobie te okazje, bo gorzej jakby ich nie było. Myślę, że potrzeba nam tylko trochę szczęścia.

Ma dla ciebie znaczenie, to czy wchodzisz z ławki czy nie?
- Każdy piłkarz chce grać od początku, ale gramy o utrzymanie, więc indywidualne ambicje muszą zejść na bok. Jak wchodzi się z ławki to trzeba zrobić wszystko, aby wygrać. Nie biorę tego do siebie, tylko gram i staram się pomóc drużynie i przy okazji udowodnić, że zasługuję na to, aby wyjść od początku. Myślę jednak, że teraz to nie jest najważniejsze. Nie zależnie czy w derbach zagram od początku czy np. przez 30 minut, to w tym czasie dam z siebie maksimum, żeby w tym meczu zdobyć trzy punkty.

Napastnikowi łatwiej grać ze zmęczonymi obrońcami?
- Nigdy nie byłem zawodnikiem, który lubi wchodzić z ławki, ale coś może w tym być. Teraz mamy okres mrozów, więc to zmęczenie może jeszcze bardziej dawać o sobie znać. Z drugiej jednak strony rezerwowy może potrzebować więcej czasu, aby dostosować się do tempa spotkania. Różnie z tym bywa... Trzeba dobrze się rozgrzać i od początku koncentrować się na tym, żeby wejść w mecz jak najlepiej.

W spotkaniu z Arką miałeś dwie groźne sytuacje. W jednej strzelałeś głową, a w drugiej z ostrego kąta. Ta druga była trudniejsza, ale byłeś bliżej zdobycia gola...
- Tak, ale przy tej główce dopiero w ostatnim momencie zobaczyłem piłkę. Dwóch stoperów wyskoczyło, ale jej nie dosięgnęli... Nie będę jednak szukał wymówek, bo tę sytuację powinienem wykończyć lepiej. Szkoda, ale patrzymy już do przodu.

Przed wami derby... W swojej karierze już niejednokrotnie grałeś w takich spotkaniach. Jak zapamiętałeś te mecze?
- Derby są zawsze specyficzne, a na takie mecze nie trzeba się dodatkowo motywować. To przychodzi samo i to przyjemność w nich grać... Dla nas jest to jednak normalne spotkanie, bo za zwycięstwo nikt nie da nam więcej punktów. Dla kibiców jest to jednak bardzo ważne, dlatego też chcemy sprawić im dodatkową radość.

Pozytywem na pewno jest fakt, że od kilku meczów nie tracicie bramek, prawda?
- Defensywa jest podstawą. Na pewno w naszej grze widać postęp, ale teraz potrzebujemy bramki, która na pewno doda nam więcej pewności. Nie obawiam się jednak o to, bo drużyna jest przygotowana i dobrze funkcjonuje na boisku. Myślę, że nasze gole są kwestią czasu, bo w pomocy i ataku mamy jakość.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA