Korun: Powinniśmy co najmniej zremisować

15
lut

- Nie był to mecz, w którym byliśmy niemrawi, bo wypracowaliśmy te sytuacje bramkowe. Po prostu czegoś zabrakło w tym decydującym momencie, który mógł zakończyć się powodzeniem lub odwrotnie. Koniec końców ten mecz przegraliśmy, a który powinniśmy co najmniej zremisować - stwierdził Uros Korun po pechowej porażce z Lechią Gdańsk.

 

Jak ocenisz to spotkanie z Lechią, które wcale nie musiało zakończyć się porażką?
- To jest nieprawdopodobne co się wydarzyło. Lechia miała dwie sytuacje - rzut karny oraz tę, po której strzeliła gola. Resztę skutecznie przerwaliśmy lub wybroniliśmy. Było widać ile my mieliśmy okazji, które zostały zblokowane, ale też akcje, po których po prostu musimy strzelić gola. Jeżeli tego nie wykorzystujemy, to nie możemy myśleć o korzystnym wyniku.


Czego zatem zabrakło w tych sytuacjach, żeby mogły zakończyć się powodzeniem?
- Być może spokoju, większej koncentracji. Bramkarz bronił, wyręczali go obrońcy lub niewielkie nasze pomyłki, trudno to opisać. Nie był to mecz, w którym byliśmy niemrawi, bo wypracowaliśmy te sytuacje bramkowe. Po prostu czegoś zabrakło w tym decydującym momencie, który mógł zakończyć się powodzeniem lub odwrotnie. Koniec końców ten mecz przegraliśmy, a który powinniśmy co najmniej zremisować. Jeszcze przed nami jest dużo meczów i musimy pracować dalej.


Uczucie, jakie wam towarzyszyło podczas zejścia z boiska to nie był smutek, ale raczej solidna złość. Mylę się?
- Po prostu każdy był wku***ony, że nie strzeliliśmy i nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Wiemy, że byliśmy lepsi na boisku, ale to teraz zostaje bez znaczenia. Na końcu liczy się kto strzeli gola, ten wygrywa. My tego nie zrobiliśmy, a na nasze nieszczęście straciliśmy bramkę, która zadecydowała o porażce.


Wydawało się, że niewykorzystany rzut karny przez Lechię trochę wami wstrząsnął i podziałał mobilizująco. Więcej mieliście z gry po tej sytuacji...
- Tak, myślę że ta sytuacja nas obudziła. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy graliśmy lepiej niż we wcześniejszej fazie meczu. Niewykorzystany karny przez przeciwnika daje zazwyczaj takiego pozytywnego kopa do tego, żeby zaatakować i faktycznie później kontrolowaliśmy mecz. Sam karny oceniam, że był taki dość przypadkowy. To, że nietrafiony dodał nam mocy, ale w kluczowych momentach zabrakło nam spokoju.


Ta złość może dać jeszcze większą determinację, by w meczu u siebie, który już w sobotę, pokazać siłę i skuteczność?
- Tak, zdecydowanie. Podróż po wrotna z Gdańska do Gliwic na pewno nie będzie przyjemna. Każdy będzie myślał o swojej grze i sytuacjach, ale przed nami następny mecz, nie ma co tutaj rozpaczać. W kolejnych dniach zrobimy analizę. W sobotę czeka nas spotkanie z Cracovią, która również jest mocnym przeciwnikiem. Musimy się skupić i nie tyle pokazać, że potrafimy grać w piłkę, ale po prostu wykazać się skutecznością.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA