Konczkowski: Musimy być odpowiedzialni

21
mar

- Jeżeli faktycznie ograniczymy niepotrzebne wyjścia, to będziemy w stanie szybciej to powstrzymać. Można powiedzieć, że jesteśmy dopiero na początku tej drogi, ciężko przewidzieć skalę i tempo rozwoju zagrożenia. Mam nadzieję, że uda nam się jako całe społeczeństwo pokonać to, bardzo w to wierzę - stwierdził Martin Konczkowski, który podobnie jak cała drużyna Piasta Gliwice trenuje indywidualnie we własnym domu.

 

Mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją. Jak ty się w niej odnajdujesz?

- To jest bardzo specyficzna sytuacja, Myślę, że mało kto się spodziewał, że doczekamy takich czasów, że będziemy musieli się chronić w domach, żeby się nie narazić. Ja akurat należę do tych osób, które wolą coś robić, działać, a nie siedzieć bezczynnie. Nie jestem z tych co wolą siedzieć w domu przed telewizorem, tylko chciałbym trenować. Nawet w takim czasie urlopu staram się robić dodatkowe ćwiczenia, by cały czas być w formie. Jednak teraz moja sytuacja jest inna chociażby dlatego, że mam syna, który jest dwa miesiące na świecie i większość czasu poświęcam jemu. W ostatnim okresie, kiedy graliśmy co trzy dni lub byliśmy na obozach nie było mnie przy nim, a teraz tego czasu jest więcej i to jest pozytywne. Trzeba szukać pozytywów patrząc na to, co się dzieje. Musimy sobie z tym radzić. Trenuję oczywiście w domu i ogródku. Tak to aktualnie wygląda.


Jak mają wyglądać wasze najbliższe dni i tygodnie?
- Otrzymaliśmy rozpiski ćwiczeń, które mamy wykonywać w domu. Staram się wychodzić na spacery, oczywiście do lasu, gdzie nie spotkam innych ludzi, unikam też skupisk. Dla nas wszystkich to jest trudna sytuacja, także dla trenerów, bo trudno trudno określić jakiś plan długofalowy, tylko musimy czekać i obserwować jak to wszystko się rozwinie w kraju. 


Piłkarze przyzwyczajeni są do pewnego rytmu działań. Jak bardzo te niewiadome wpływają na wasz komfort funkcjonowania?
- Jeśli chodzi o treningi w zaciszu domowym, to one tylko podtrzymują tę dyspozycję fizyczną. Nic jednak nie zastąpi treningu, a tym bardziej meczu. Brakuje takiego działania z piłką, bo oczywiście w ogródku można trochę się pobawić, ale to nie jest to samo. Taki mamy czas i musimy się dostosować do tych warunków oraz po prostu przeczekać, bo są w życiu rzeczy ważniejsze.


Jest ryzyko, że kiedy teraz się nie spotykacie z innymi zawodnikami, wasze zgranie i pewne "automatyzmy" zanikną?
- Myślę, że ze zgraniem czy z naszym sposobem grania nie będzie problemu, bo jesteśmy ze sobą długo, tak samo trener długo z nami pracuje, więc wszyscy na treningu będziemy wiedzieć, co mamy robić. Wszystko zależy od tego jak długo potrwa ta przerwa. Wiadomo, że na początku może brakować piłki, ale myślę że to będzie kwestia dni, żeby znów to poczuć. Początek po powrocie może nie być łatwy, jeśli ten rozbrat potrwa dłużej niż miesiąc, ale teraz są zalecenia, żeby zostać w domu i trzeba się temu podporządkować, bo tylko wspólnymi siłami jesteśmy w stanie powstrzymać wirusa. Musimy zachować się rozważnie i odpowiedzialnie.


W jaki sposób jesteście monitorowani?
- Oprócz rozpisek otrzymaliśmy również gps-y, więc ten trening biegowy jest rejestrowany i kiedy wrócimy, trenerzy będą widzieli czy ktoś w danym dniu trenował czy nie. Jeśli chodzi o takie ćwiczenia mięśniowe indywidualne, to nie można tego tak dokładnie skontrolować, ale jesteśmy na tyle światową drużyną i każdy z nas wie, że jeżeli odpuści, to w późniejszym czasie to wyjdzie. To jest nasza praca i nasz chleb, a także nikt z nas nie chciałby zaprzepaścić tego wielkiego wysiłku, jaki włożyliśmy w okresie przygotowawczym i teraz siedzieć w domu i nic nie robić.


Trudno wskazać dobry czas dla zagrożenia epidemiologicznego, ale dla ciebie przyszedł w wyjątkowo niekorzystnym momencie, ponieważ dopiero co wróciłeś do solidnej dyspozycji i byłeś blisko wyjściowej jedenastki. Po ustaniu koronawirusa walka rozpocznie się na nowo?
- Rzeczywiście w ostatnich dwóch meczach trener na mnie postawił i myślę, że z niezłym rezultatem kończyły się te występy. Czułem się coraz lepiej i ta forma faktycznie była na dobrym poziomie. To nic, teraz musimy się dostosować do tych przypadków losowych, bo spotkało nas coś nieoczekiwanego. W związku z tym przykładam się do ćwiczeń w domu, niczego nie pomijam, a nawet staram się pracować więcej, żeby utrzymywać tę dyspozycję fizyczną, by przy możliwym powrocie być w stu procentach gotowym do gry. Co się wydarzy, to trudno teraz cokolwiek przewidywać.


Słysząc różne scenariusze uważasz, że jest szansa na dogranie tego sezonu?
- Na tę chwilę na pewno szanse są na dokończenie nawet tych jedenastu kolejek. Gdy zajdzie taka potrzeba, będziemy mogli grać co trzy dni. Do tego wystarczą niecałe dwa miesiące. Wszystko zależy od tego jak ten wirus będzie się rozprzestrzeniał oraz jak my jako kraj i Polacy do tego podejdziemy. Jeżeli faktycznie ograniczymy niepotrzebne wyjścia, to będziemy w stanie szybciej to powstrzymać. Można powiedzieć, że jesteśmy dopiero na początku tej drogi. Trudno przewidzieć skalę i tempo rozwoju zagrożenia. Mam nadzieję, że uda nam się to pokonać jako całe społeczeństwo. Bardzo w to wierzę.


Biuro Prasowe 
GKS Piast SA