Holubek i Plach: Wszyscy ciężko pracujemy

06
kwi

To już kolejny tydzień kwarantanny. Zawodnicy Piasta Gliwice w dalszym ciągu pracują w zaciszu domowym, gdzie treningami indywidualnymi starają się zadbać o siebie i swoją formę. W poniższym tekście dowiemy się jak radzą sobie z obecną sytuacją Jakub Holubek oraz Frantisek Plach.


Z powodu zagrożenia epidemią rozgrywki w kraju są zawieszone, a piłkarze postępują zgodnie zaleceniami, jakie otrzymali od trenerów. Robią wszystko, co możliwe i na co pozwalają im mieszkania. - Na pewno tęsknię za typowymi bramkarskimi treningami - mówił Frantisek Plach. - To co wykonuję w domu jest podobne do tych zajęć, które przechodziłem w normalnym mikrocyklu. Mam piłkę i realizuję też wszystkie ćwiczenia, które otrzymałem od sztabu - opowiedział Fero Plach. 


- Trzeba zostawać w domu. Dla każdego to jest trudna sytuacja i przyznam, że odczuwam brak piłki oraz boiska. Głowa jest nabita tymi informacjami na temat wirusa, a człowiek czuje się taki bezradny, bo nic nie może na to poradzić - przyznał Jakub Holubek, który jednak podobnie jak cały zespół Piasta Gliwice trenuje w domu i czeka na dobre wiadomości. - Mecze wrócą, być może będzie trzeba poczekać kilka miesięcy, ale cokolwiek się wydarzy musimy być przygotowani. Trudny czas pomaga mi przetrwać moja żona, z którą spędzam dużo więcej czasu. Obecnie jest w ciąży i wspólnie wyczekujemy dziecka i dlatego jestem szczęśliwy - dodał obrońca ze Słowacji.


Zarówno zawodnicy i kibice wyczekują powrotu na boiska. Do tego czasu Niebiesko-Czerwoni pozostają w domach, gdzie szykują formę do wznowienia zmagań Ekstraklasy. - To jest dobry czas, by zadbać o siebie. Wszyscy jesteśmy profesjonalistami i jestem pewny, że wszyscy w domu mocno trenują mimo tego, że nie wychodzimy na boisko, to każdy daje z siebie sto procent. Każdy trenuje dla siebie i drużyny - zapewnił golkiper do tej pory nie opuścił ani minuty ligowego meczu w tym sezonie.


Kryzys związany z pandemią koronawirusa wywiera coraz większy wpływ na świat sportu. Z powodu zawieszenia rozgrywek kluby w Polsce i w Europie mierzą się z koniecznością szukania oszczędności. Z kłopotami nie poradził sobie klub MSK Żylina, który ogłosił stan likwidacji. To siedmiokrotny mistrz Słowacji, dwukrotny zdobywca krajowego pucharu, a także były klub Jakuba Holubka. - Było mi bardzo przykro, kiedy o tym usłyszałem. To bardzo złe informacje dla mnie, a zwłaszcza dla moich kolegów, z którymi grałem. Wielu z nich rozwiązało kontrakty i teraz szukają nowego klubu. Mimo wszystko wierzę jednak, że Żylina powstanie. Kiedy ta historia z koronawirusem się skończy ludzie z MSK zrobią wszystko, żeby wrócić - przyznał Holubek.

 

O tym jak wiele znaczy Żylina dla mieszkańców może potwierdzić z całą pewnością Frantisek Plach, który urodził się w tym mieście i jest także wychowankiem tego klubu. - Wierzę w to, że ten klub będzie jeszcze funkcjonować. Rozwiązano kontrakty z kilkoma piłkarzami. Żylina jest bardzo mocnym klubem, jeden  najlepszych na Słowacji i jest to klub z mojego miasta. Na pewno cieszę się z tego jak Żylina mnie wychowała i dała mi szansę na grę, za co na pewno jestem wdzięczny - zapewnił bramkarz Piasta Gliwice.


Po 22 kolejkach obecnego sezonu Żylina zajmowała drugie miejsce w tabeli. Z 45 punktami ustępowała tylko Slovanowi Bratysława. Piast również do momentu zawieszenia rozgrywek w Polsce zajmował pozycję wicelidera polskiej Ekstraklasy z ośmioma oczkami straty do Legii Warszawa.


Biuro Prasowe 
GKS Piast SA