Hateley: Nie mogę doczekać się pierwszego meczu
- Musimy zacisnąć zęby, ciężko trenować i odpowiednio przygotować się do kolejnych spotkań. Nie mogę się doczekać, kiedy wybiegniemy na boisko i w tym pierwszym meczu zmierzymy się z Wisłą Kraków - powiedział Tom Hateley, pomocnik Piasta Gliwice.
Tęskniłeś za treningami w grupach?
- Oczywiście, że tak. To jest zupełnie coś innego, bo w końcu mogliśmy się spotkać w większej grupie. Oprócz samego treningu tęskni się również za szatnią, kontaktami z drużyną i przebywaniem ze swoimi kumplami. Kiedy jest się częścią zespołu, to spędza się wspólnie czas, zacieśnia więzi, a teraz tego nie było i bardzo mi tego brakowało. Dobrze, że w końcu możemy się zobaczyć i razem trenować, chociażby w grupach.
Jak wyglądał u ciebie taki typowy dzień podczas tej przerwy?
- Na samym początku nie potrafiliśmy się odnaleźć w tej nowej dla nas sytuacji. To było nieco frustrujące, więc stworzyliśmy taki mały plan działania. Moja córka miała trochę zajęć przedszkolnych, więc żona zajmowała się tym każdego ranka i pomagała córce w ćwiczeniach. Naszą aktywność dostosowywaliśmy również do aktualnych restrykcji. Kiedy było można, to wychodziliśmy na świeże powietrze i korzystaliśmy ze spacerów czy jeździliśmy na rowerach. Jeśli chodzi o treningi, to wykonywaliśmy je w domu oraz ogrodzie. Na zmianę - raz ja, a raz żona. Był oczywiście też czas na relaks, a jak dzieci szły spać, to przygotowywaliśmy się na kolejny dzień. Eloise ma cztery lata, a Teddy dziesięć miesięcy, więc musimy być cały czas w gotowości i na okrągło zapewniać im rozwijające zajęcia.
Przed tą przerwą Piast był w dobrej formie...
- To prawda. Wygraliśmy bardzo ważny mecz w Warszawie i awansowaliśmy na drugie miejsce w tabeli. Zawsze powtarzam, że należy wykorzystywać takie momenty. Choć teraz przyszła długa przerwa i nie było spotkań, to mimo wszystko musimy wykorzystać pewność, którą dała nam ta wygrana. Trzeba utrzymać poziom i kontynuować wykonaną pracę.
Do pierwszego spotkania zostały trzy tygodnie. Trudno będzie wrócić do formy?
- Dobrze, że w końcu wróciliśmy na boisko. Przez długi czas praktycznie nie wychodziliśmy z domów, nie mogliśmy trenować, więc te trzy tygodnie to bardzo krótki okres na przygotowania. Gra na profesjonalnym poziomie wymaga dużych intensywności, więc przez najbliższe dni czeka nas bardzo dużo ciężkiej pracy. Później trzeba dać jeszcze organizmowi chwilę na odpoczynek, aby być odpowiednio przygotowanym na pierwsze spotkanie. Być może w trakcie meczów będzie można przeprowadzić pięć zmian i wcale by mnie taka decyzja nie zdziwiła. Krótkie przygotowania i taka częstotliwość meczów to przecież spore obciążenie... Musimy teraz zrobić wszystko, aby jak najlepiej przygotować do wznowienia rozgrywek. Oczywiście, każdy z nas trenował w domu, ale to zupełnie coś innego niż zajęcia na boisku.
Jaki jest twój cel na najbliższe tygodnie?
- Dojście do jak najwyższej formy i uniknięcie kontuzji. Musimy zacisnąć zęby, ciężko trenować i być odpowiednio przygotowanym do kolejnych spotkań. To praca, którą trzeba wykonać i nie mogę już się doczekać, kiedy wybiegniemy na boisko i w tym pierwszym meczu zmierzymy się z Wisłą Kraków.
Ekstraklasa wróci, ale bez kibiców...
- Tak, to będzie bardzo dziwne. Podczas mojej kariery takie sytuacje praktycznie nie miały miejsca. Jedyne co przychodzi mi do głowy to starcie z Lechią Gdańsk, które miało miejsce tuż przed przerwą. Musimy się mentalnie przygotować, że atmosfera takich spotkań będzie zupełnie inna. Łatwo można poczuć się jak na treningu czy sparingu, ale nie o to chodzi. Musimy wykonać naszą pracę i przyzwyczaić się do warunków, w jakich przyjdzie nam występować. Gramy w piłkę dla kibiców, więc na pewno będziemy odczuwać ich brak. Każdy jest jednak w takiej sytuacji i niestety nic z tym nie możemy zrobić.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA