Fornalik: Bardzo zależy nam na wygranej
- Drużyna przed każdym spotkaniem ma wielką chęć zwycięstwa, ale to jest też sport, nie zawsze wygrywa ten, który bardziej chce lub ten, który tego dnia jest lepszy na boisku. Bardzo chcemy ten mecz wygrać i zakończyć zwycięstwem tę rundę - przyznał na ostatniej tegorocznej konferencji przedmeczowej trener Waldemar Fornalik, którego Piast w sobotę podejmie Stal Mielec.
Czy oglądanie meczu z trybun było bardziej stresujące dla trenera, niż normalne prowadzenie zespołu z ławki?
- Na pewno jest to zupełnie inne przeżycie. Będąc przy linii można uczestniczyć w kilku fragmentach gry i można mieć większy wpływ na to, co dzieje się na boisku, chociaż nie zawsze tak jest. Kiedy jest się na trybunach jest trochę inne patrzenie na to wszystko, można to porównać do obrazu z kamery szerokokątnej, wszystko widać inaczej, może nawet lepiej, ale wrażenia są zupełnie inne. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się siedzieć na trybunach i przyglądać się drużynie, którą prowadzę z tej perspektywy.
Z drugiej strony atmosfery pełnych trybun pan nie poczuł, bo mecz odbywał się bez udziału publiczności. Pana zdaniem miało to wpływ na przebieg rywalizacji z Radomiakiem?
- Na pewno tak, chociaż drużyny miały juz takie okresy w sezonie, w których grały bez publiczności. Pamiętamy wiele takich spotkań podczas pandemii, kiedy spotkania odbywały się przy pustych trybunach. Fakt, że nie było publiczności dla mnie jako trenera było korzystniejsze, niż sytuacja, w której byliby kibice.
To pierwsza czerwona kartka w roli szkoleniowca, a czy dużo było takich kar w trakcie kariery zawodniczej?
- Jako trener, faktycznie dostałem pierwszą czerwoną kartką, ale nie zgadzam się z tą decyzją i będę to powtarzał na każdym kroku, bo nie wydarzyło się nic tak wielkiego, żeby sięgać po czerwona kartkę. Jako zawodnik miałem dwie takie kartki, ale wynikały z gry, po faulach, które nie były złośliwymi zagraniami, ale wtedy sędziowie nie mieli VAR-u i tak to ocenili.
Jak po dwóch grudniowych meczach trener ocenia wpływ koronawirusa na dyspozycję fizyczną graczy? Jak zespół znosi tę dawkę spotkań po chorobie?
- Było widać, że w meczu z Rakowem Częstochowa byliśmy w bardzo dobrej dyspozycji, nie było tak widać, żeby zawodnicy przeszli tę chorobę, natomiast drugi mecz nie był już tak błyskotliwy w naszym wykonaniu, ale i tak zawodnicy stanęli na wysokości zadania, bo graliśmy na trudnym terenie z zespołem, który wygrał sześć spotkań z rzędu i to też pokazywało skalę trudności. Potrafiliśmy się postawić, wywożąc jeden punkt z Radomia, gdzie nie gra się łatwo.
Jak trener ocenia aktualną dyspozycję Stali? Choć zawodnicy ci sami, to jednak nie jest to ta sama gra co na początku sezonu, prawda?
- W teorii, bo nie do końca są ci sami zawodnicy. Dołączył do nich napastnik, Fabian Piasecki, który zdobywa dla nich bramki, ale ten zespół nabrał też pewności siebie. Początek może nie był zbyt udany dla nich, ale później wygranie dwóch, trzech meczów spowodowało, że ta drużyna prezentuje się naprawdę solidnie.
Po ostatnich meczach można znaleźć sporo pozytywów, ale dopisaliście sobie tylko 1 punkt. Z tej perspektywy to frustrujące?
- Nie frustrujące, ale jesteśmy niezadowoleni, zwłaszcza po meczu z Rakowem, bo mieliśmy lepsze sytuacje od przeciwników i powinniśmy byli ten mecz wygrać i dzisiaj mielibyśmy na koncie cztery punkty, ale tak się nie stało. Ciągle powtarzam drużynie, że zwycięstwa są najważniejsze, ale ważna jest też gra. Jeżeli będziemy dobrze grać, to wcześniej czy później będziemy wygrywać. Tak było też w ubiegłym roku, kiedy po kilku meczach mieliśmy bardzo mało punktów, ale drużyna dobrze funkcjonowała. Tu też widać, że zespół funkcjonuje na dobrym poziomie, a brakuje tylko skuteczności. Myślę, że z czasem także ona się pojawi.
Przed Wami ostatni mecz , ale już myśli Pan także o tym, co wydarzy się w okresie przygotowawczym? Czy można spodziewać się wielu zmian?
- Na pewno będą zmiany, bo mamy swoje przemyślenia, analizy i nie może się obyć bez tych zmian. Taka jest prawda, żeby drużyna się rozwijała, to te zmiany muszą zostać dokonane.
Czy po nieplanowanej przerwie „covidowej”, bardzo pechowo przegranym meczu z Rakowem, wyrównanym meczu z Radomiakiem w szatni jest chęć zakończenia roku „z przytupem”?
- Nie mówmy o przytupie, a rozmawiajmy o chęci wygrania meczu. Drużyna przed każdym spotkaniem ma wielką chęć zwycięstwa, ale to jest też sport, nie zawsze wygrywa ten, który bardziej chce lub ten, który tego dnia jest lepszy na boisku. Bardzo chcemy ten mecz wygrać i zakończyć zwycięstwem tę rundę.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA