Zbigniew Kałuża: Niektórym nie w smak nowa jakość Piasta

23
lut

- Cóż, jest grupa ludzi, którym nie w smak jest nowa jakość w Piaście i będą robili wszystko, aby dyskredytować klub na każdym kroku - powiedział współwłaściciel Piasta Gliwice, Zbigniew Kałuża w rozmowie z Nowinami Gliwickimi.

 

Niełatwo pana namówić na rozmowę, zwykle woli pozostawać w cieniu. 
- To prawda, ale kiedy w sposób kompletnie nieuzasadniony jest naruszane dobre imię klubu, kiedy próbuje się niweczyć tytaniczną pracę ludzi z nim związanych nie będę patrzył na to obojętnie. Zawsze będę bronił Piasta!

 

To nie pierwszy i pewnie nie ostatni atak na klub. Teraz pojawił się kolejny. Co pan pomyślał, kiedy przeczytał ten anonim?
- Zarzuty zawarte w tym paszkwilu, bo nie sposób go inaczej nazwać, są tak egzotyczne jak start jamajskich bobsleistów na zimowych igrzyskach olimpijskich. Ale mówiąc poważnie uważam, że nieprzypadkowo akurat teraz został on upubliczniony.
Od pięciu lat pracujemy nad zbudowaniem w naszym mieście sportowej akademii. Nie tylko dla Piasta i piłki nożnej, ale dla wszystkich gliwickich klubów i stowarzyszeń prowadzących działalność szkoleniową dla dzieci i młodzieży. Mamy wypracowaną z władzami miasta - prezydentem Adamem Neumannem i jego zastępczynią Ewą Weber - koncepcję funkcjonowania akademii i zapraszamy do uczestnictwa w niej zainteresowane środowiska. Są jednak tacy, którzy prowadzą swoją działalność szkoleniową i udział w tym wspólnym przedsięwzięciu nie jest im na rękę. Akurat na ten tydzień zaplanowaliśmy spotkania z radnymi, żeby przedstawić im naszą koncepcję funkcjonowania akademii i nagle pojawia się list dyskredytujący Piasta, sugerujący jakieś gigantyczne machlojki. Przypadek?

 

Autor anonimu pisze, że wyszły fakty mogące bezpośrednio wskazywać na niegospodarność w Piaście.
- Pracuję w Piaście od siedmiu lat. Za akceptacją byłego prezydenta miasta Zygmunta Frankiewicza oraz jego zastępcy śp. Piotra Wieczorka stworzyliśmy profesjonalne struktury klubu i zawsze zależało nam na ich optymalizacji. W Piaście jest jeden prezes, jeden dyrektor sportowy, trzech członków rady nadzorczej, w tym ja, który nie pobiera wynagrodzenia. Do tego pani sekretarka, trzy panie w księgowości, osoba sprzedająca gadżety, kilku pracowników w dziale marketingu i komunikacji oraz parę osób na umowach zleceniach. Tym wspaniałym i skromnym zespołem budujemy od kilku lat markę Piasta. Klub ma świetne wyniki sportowe (w ostatnich pięciu latach uznawany jest za drugą siłą w polskiej ekstraklasie), ale także bardzo stabilną sytuację finansową, której jedną ze składowych były rekordowe kwoty pozyskane z transferów. Według szacunków Onetu wartość naszej drużyny wynosi w tej chwili około 60 mln złotych.

 

Tymczasem rzucane są oskarżenia w kierunku Piasta. Nietrafione transfery, horrendalnie wysokie kontrakty, z których klub będzie musiał się wywiązać, nadmiernie rozbudowana kadra pierwszego zespołu.
- Zacznę od końca. Jeśli ktoś pisze o tym, że Piast Gliwice posiada najszerszą kadrę w rozgrywkach polskiej ekstraklasy to manipuluje faktami. Wystarczy zerknąć w internet. Więcej piłkarzy w pierwszej drużynie ma kilka innych klubów, np. Legia, Jagiellonia czy Śląsk. Trzeba pamiętać, że w ekstraklasie i rozgrywkach Pucharu Polski jest przepis o młodzieżowcu. Nakazuje on posiadanie w kadrze meczowej kilku zawodników poniżej 22 roku życia. To po pierwsze. Po drugie – do końca lutego trwa okno transferowe i z pewnością kilku piłkarzy jeszcze odejdzie z poszczególnych drużyn. Również i z naszej.


No właśnie. Paru zawodnikom przed wznowieniem rundy rewanżowej daliście wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Za kilkaset tysięcy złotych przeszedł do Japonii tylko Tiago Alves. Co z pozostałymi? Autor anonimu twierdzi, że jeśli dobrowolnie nie odejdą to będą generowali ogromne koszty dla klubu. Wyliczył, że Piast może stracić ponad 3 mln złotych. 
- Rzeczą naturalną w piłce nożnej są rotacje. Decyzje o przydatności do zespołu konkretnego zawodnika podejmuje sztab trenerski. Jedni piłkarze grają dłużej, inni krócej. Zależy to od ich sportowej dyspozycji. Oczywiście zdarzają się też czasem transfery nietrafione. Ale to jest ryzyko wkalkulowane w futbol. Zawodnik, którego nie widzą w zespole trenerzy musi poszukać sobie nowego klubu.

 

Ale przyzna pan, że przytoczone w anonimie kwoty mogą robić wrażenie?
- To jest kolejna manipulacja mająca na celu wywołanie społecznego oburzenia. Piast ma w ekstraklasie jeden z najniższych budżetów. Zarobki naszych piłkarzy w porównaniu do zawodników z innych klubów są średnioniskie. Pomijając już wątek prawdziwości przytaczanych w anonimie kwot, to wyliczenia odnoszą się do całej długości trwania kontraktów wymienionych tam zawodników. A przecież przed nami jeszcze parę dni zimowego okna transferowego, za kilka miesięcy otworzy się letnie. Jestem pewien, że ci piłkarze rychło znajdą nowych pracodawców i nie będą stanowili obciążenia finansowego dla Piasta.

 

A propos, ile wynosi roczny budżet klubu, a jaką wartość stanowi dotacja miejska?
- Nasz budżet wynosi ponad 30 mln zł, z czego 6 mln to miejska dotacja, którą nie tylko Piast dostaje. Trzeba wiedzieć, że utrzymujemy z niej stadion, a to ponad 3 mln zł rocznie. Koszty funkcjonowania naszej akademii to kolejne 3 mln zł. Generujemy jedne z najniższych kosztów w ekstraklasie i konsekwentnie budujemy strategię, aby to miejskie wsparcie dla Piasta z roku na rok było mniejsze.

 

Autor anonimu pisze, że Piast w zimowym oknie transferowym wydał ponad 2,5 miliona złotych miejskich pieniędzy na nowych zawodników?
- Po pierwsze nie ma sukcesów bez nakładów. Pisanie natomiast, że wydaliśmy miejskie pieniądze na zimowe transfery to populistyczna bzdura, która ma na celu szokować. Powtórzę: Piast w ostatnich dwóch latach pozyskał ze sprzedaży swoich zawodników do zagranicznych klubów ogromne, jak na polskie warunki pieniądze i teraz je po prostu dalej inwestuje.

 

Kolejna sprawa: menadżerowie, którym Piast rzekomo płaci krocie.
- 99,5 procenta piłkarzy ma swoich menadżerów, którzy przy podpisywaniu przez nich kontraktów pobierają dla siebie prowizję. My tego nie wymyśliliśmy. Tak jest na całym świecie. W Piaście uchwałą rady nadzorczej obniżyliśmy jednak te kwoty maksymalnie do 10 procent wartości kontraktu. Gdybyśmy średnio jednak policzyli wielkość wypłacanych prowizji, to nie przekraczają one 3-4 procent. Mamy swoje know how w tym względzie, którego nikt nie ma w polskiej ekstraklasie.

 

Zarzut następny, to taki, że pracujecie tylko z wybranymi agencjami menadżerskimi.
- Z przywoływanym w anonimie Jurajem Martvonem Piast współpracuje od 2015 r. To doświadczony i sprawdzony partner. Jeden z największych agentów piłkarskich w Polsce. Reprezentuje w naszej ekstraklasie kilkudziesięciu zawodników. Tylu samo ma w lidze czeskiej i słowackiej. Odpowiem krótko: Piast nie wypłaca podwójnych prowizji, jak sugeruje autor anonimu.

 

Komu zależy na dyskredytowaniu Piasta, na jego osłabieniu w oczach opinii publicznej?
- Cóż, jest grupa ludzi, którym nie w smak jest nowa jakość w Piaście i będą robili wszystko, aby dyskredytować klub na każdym kroku. Im ciągle marzy się chęć przejęcia władzy w Piaście i robienia swoich interesów. Tak było kiedyś i ten model, mam nadzieję, bezpowrotnie zburzyliśmy. Szkoda tylko, że ta krytyka naszych działań jest kompletnie nieuzasadniona. A wystarczyłoby tylko pewne rzeczy zweryfikować. Ale po co, lepiej pluć jadem i bezpodstawnie oskarżać. Trudno też nie zauważyć, że są osoby, którym zależy na zbiciu kapitału politycznego przy okazji wyimaginowanych zarzutów wobec klubu i miasta, które oskarżane jest o brak kontroli nad Piastem. To dla przeciwników politycznych obecnego obozu władzy narzędzie do przedwyborczej walki.

 

źródło: nowiny.gliwice.pl

Biuro Prasowe

GKS Piast SA