List otwarty Zbigniewa Kałuży
Akcjonariusz Gliwickiego Klubu Sportowego Piast SA, Pan Zbigniew Kałuża wystosował list otwarty adresowany do Jarosława Kaszowskiego.
List otwarty adresowany do Jarosława Kaszowskiego.
PIAST GLIWICE NIE BĘDZIE NIGDY STREFĄ KOMFORTU
Wywołany do publicznego zabrania głosu, czuję się w obowiązku przypomnieć, w jakich okolicznościach zostałeś zatrudniony w klubie w 2013 roku. W tym czasie, chociaż nie było w klubie ani Zbigniewa Kałuży, ani Pawła Żelema, postanowiłeś wystąpić przeciwko Piastowi na drogę sądową. To wtedy za moją namową, śp. Piotr Wieczorek – wiceprezydent Gliwic, wyraził zgodę na zatrudnienie Ciebie w klubie na ważnym i odpowiedzialnym stanowisku, i to pomimo faktu złożenia pozwu i publicznego krytykowania władz miasta i klubu. Uważałem wtedy, że gdy otrzymasz szansę, to będziesz gotowy do wykorzystania całego swojego potencjału w interesie klubu. Także wtedy za moją namową doszło do zawarcia umowy pomiędzy Klubem, Stowarzyszeniem a Tobą, na mocy której odpowiadałeś za szkolenie dziecięcych grup piłkarskich dla Piasta.
Mam wrażenie, że bardzo łatwo przyszło Ci o tym wszystkim zapomnieć i równie łatwo przychodzi Tobie dziś krytykowanie tych, od których otrzymałeś szansę udowodnienia, że także po zakończeniu kariery piłkarskiej będziesz ważnym ogniwem naszego klubu. Podobnie jak swoją codzienną pracą w klubie udowadniają to Wojtek Kędziora, Maciej Szmatiuk czy Dawid Wiejowski, którzy tak jak Ty zapisali karty w historii klubu jako piłkarze.
Ostatnie lata dla GKS Piast to najlepszy okres w historii klubu. Tytuły wicemistrza i mistrza kraju, gra w europejskich pucharach, stabilna sytuacja finansowa i perspektywy rozwoju, które nie mogły się nawet śnić kibicom, działaczom i piłkarzom naszego Klubu jeszcze 7 lat temu. To jest, Jarku, moja wizja rozwoju Piasta i to chcę podkreślić, zanim odniosę się do Twojej wypowiedzi, bo dla klubu piłkarskiego sportowy sukces jest podstawowym celem. I ten sukces w Gliwicach dzięki pracy wielu osób odnieśliśmy.
Sukces na boisku wywalczyli piłkarze, którzy urodzili się w Gliwicach, tacy jak Patryk Dziczek, i tacy, którzy w Gliwicach znaleźli swój drugi dom, jak Gerard Badia czy Jakub Szmatuła. Dla nich Piast nie jest klubem z miasta, w którym się urodzili, ale jest klubem, z którym związali swój los i dzięki swojej ciężkiej pracy osiągnęli niesamowity sukces, o którym będziemy pamiętali przez następnych 75 lat. To jest dziś charakter tego Klubu. Niezależnie, na jakim stanowisku, niezależnie z jakiego miasta pochodzimy - rzetelna, systematyczna praca jest podstawą naszego sukcesu. Wymagam tego od siebie, wymaga tego od pracowników Paweł Żelem. Mówienie o tym, że klub piłkarski traci charakter, bo jest w nim wiele „przyjezdnych” osób, trąci ksenofobią i jest obraźliwe dla wielu ludzi, którzy dali nam największe sukcesy sportowe – od samych piłkarzy i trenerów, po pracowników Spółki. Warto o tym pamiętać…
Zatrudniając Ciebie na stanowisku menedżerskim, które w strukturze klubu zostało stworzone wyłącznie dla Ciebie, wierzyliśmy, że wykorzystasz doświadczenie z boisk ligowych i swoją rozpoznawalność w Gliwicach do zbudowania licznych grup kibicowskich wśród mieszkańców naszego Miasta. Nie jest to miejsce ani czas na dokonywanie rozliczeń, ale nie jest tajemnicą, że pomimo sukcesów sportowych, nie przykładałeś ręki do rozwoju Klubu. Pomimo stworzonych warunków, Twoja praca nie przyniosła nigdy spodziewanych efektów. Co więcej, od kiedy Klub utworzył w swoich strukturach akademię piłkarską i rozpoczął samodzielne szkolenie dzieci i młodzieży, nie tylko bezustannie krytykowałeś ten pomysł i odmawiałeś podjęcia współpracy, ale namawiałeś też rodziców młodych piłkarzy na przejście z akademii Piasta do Twojej komercyjnej szkółki piłkarskiej.
Przez 7 lat obecności w Piaście, przedkładałeś swój interes nad interes klubu. Ważniejsza była Twoja akademia piłkarska niż akademia Piasta. Ważniejsze było nadanie Tobie publicznie odznaczenia na stadionie przez kandydata na posła, który chciał wykorzystać klub w swojej kampanii wyborczej niż apolityczność klubu. Ważniejsze od dystrybucji 100 ufundowanych przeze mnie biletów na każdy mecz dla dzieci z domów dziecka i rodzin zastępczych, było rozdawanie tych biletów ludziom, którzy powinni normalnie je zakupić. W końcu ważniejsze były Twoje prywatne relacje z pewnymi grupami kibicowskimi od podjętej przez klub decyzji o braku współpracy ze środowiskami pseudokibiców.
Otrzymałeś od klubu wszystko, co było niezbędne do wykonywania pracy. To prawda, że dwa lata temu zlikwidowaliśmy praktykę zawierania nieuzasadnionych z punktów widzenia klubu umów barterowych. Przyczyną nie było uniemożliwianie Tobie pracy, ale likwidacja patologicznych układów, w których niektórzy pracownicy domagali się wypłaty premii za usługi o zawyżonej wartości, które nie były potrzebne klubowi, a służyły jedynie wypłacie wyższych wynagrodzeń.
Symbolem Twojego stosunku do klubu pozostanie przekazane mi zdjęcie Twojego miejsca pracy, na którym przykleiłeś kartkę z napisem „strefa komfortu”. A więc Twoje wyobrażenie klubu jako miejsca, w którym umożliwimy Ci przyjmowanie odznaczeń samorządowych od kolegów. Miejsca, które gwarantuje zwrot wydatków na paliwo i pensję znacząco przekraczającą średnie krajowe wynagrodzenie. W końcu miejsca, w którym nikt Cię nie rozliczy z pracy, bo masz wielu przyjaciół w Gliwicach.
To nie jest moja wizja klubu i Twojej w nim roli. Piast nie będzie nigdy dla nikogo strefą komfortu. Pozostanie natomiast miejscem, w którym szanujemy zaangażowanie i ciężką pracę, gdzie nie liczą się znajomości, ale realne działania. Jeżeli będziesz chciał udowodnić, że klub jest dla Ciebie ważny, to przypominam, że wciąż obowiązuje zawarta w 2014 roku umowa prowizyjna pomiędzy Tobą a klubem, dzięki której sam możesz zapracować na sowite wynagrodzenie i przyczynić się do rozwoju Piasta. Tymczasem 7 lat Twojej pracy niestety potwierdziło, że klub nie potrzebuje dziś etatowego pracownika na stanowisku, które zajmowałeś. Dlatego klub zdecydował się zlikwidować nieefektywne i niepotrzebne stanowisko. Jestem przekonany, że pomimo złych emocji, które w ostatnich dniach wylewasz z siebie, podejmiesz współpracę z klubem w zakresie obowiązującej umowy z obustronną korzyścią.
Zbigniew Kałuża