Wójcik: Możemy zrobić dużo większy progres
- Mentalność drużyny jest zupełnie inna, a oprócz tego zawodnicy zrobili indywidualny postęp. Jestem zadowolony z progresu, ale myślę, że możemy zrobić dużo większy - powiedział trener Jarosław Wójcik, który w obecnym sezonie prowadzi drużynę Piasta występującą w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów.
Trwa przerwa od rozgrywek, więc przyszedł czas podsumowań. 13 punktów i 13. miejsce chyba nie jest zadowalające, prawda?
- Jeśli na tę rundę spojrzymy emocjonalnie pod względem punktów to na pewno nie możemy być zadowoleni, ale podchodzę do tego spokojnie. Jasna sprawa, że w tym wieku trzeba łączyć wyniki z jakością gry... Stwierdziliśmy jednak, że w tym momencie priorytetem jest poprawa tego drugiego elementu, gdyż jest on kluczowy w kwestii rozwoju zawodników. Celem piłki juniorskiej jest bowiem dostarczenie, jak największej liczby piłkarzy do seniorów. Samo ich przekazanie to za mało, oni muszą mieć odpowiednie umiejętności, które pomogą im zaaklimatyzować się i funkcjonować w świecie dorosłego futbolu. To jest priorytet... Aktualnie znajdujemy się wśród najlepszych juniorskich zespołów w Polsce, więc na wszystko trzeba na spojrzeć z "lodem pod czapką". Na tę chwili mamy takie umiejętności i miejsce, jakie mamy. Uważam jednak, że stać nas na więcej. Mamy świadomość tego, gdzie jesteśmy i wyznaczyliśmy sobie odpowiednie cele.
Ligę zaczęliście od zwycięstwa, które Wam odebrano...
- Wejście w ligę rzeczywiście mieliśmy średnie. Wygraliśmy 1-0, ale po meczu zostaliśmy ukarani walkowerem. Cóż, takie są przepisy… Jeśli mogę jednak podsumować i porównać oba mecze z Odrą Opole, to jestem za tym, żebyśmy grali w piłkę, tak jak w tym drugim, mimo że przegraliśmy 1-4. Kto był na tym spotkaniu, to dokładnie wie o czym mówię. Natomiast jeżeli chodzi o umiejętności piłkarskie i zajmowanie przestrzeni, to ja naprawdę wolę przegrać 1-4 niż wygrać 1-0 po takim "spektaklu", jaki mieliśmy na samym początku. Dlatego podkreślam, że ta drużyna notuje progres.
Później przyszły wysokie porażki...
- Powiem szczerze, że Lech, Pogoń i Śląsk to zdecydowanie trzy najlepsze zespoły w lidze. Pod względem umiejętności - w tej chwili - nie możemy się z nimi równać. Oczywiście staramy się i było to widać w rewanżowym spotkaniu w Szczecinie, gdzie walczyliśmy jak równy z równym. W drugiej połowie mogliśmy nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, więc jest niedosyt jeśli chodzi o wynik. Natomiast jeżeli chodzi o grę to jest kolosalna różnica pomiędzy pierwszym a drugim meczem z Portowcami. Mentalność drużyny jest zupełnie inna, a oprócz tego zawodnicy zrobili indywidualny progres. To jest cały czas naszym celem, bo jeśli każdy z nich zrobi postęp to awansujemy w tabeli i drużyna będzie lepiej funkcjonować.
Jak mobilizuje się zespół po tak wysokich przegranych?
- Bardzo trudno. Podłoże wszystkiego siedzi w mentalności. Musieliśmy odpowiedzieć na pytanie, co to jest 0:7? Pracowaliśmy na emocjach, czyli próbowaliśmy sobie odpowiedzieć na pytania dlaczego przegraliśmy i jakie były tego przyczyny? To, że przegraliśmy, to widzi każdy, kto potrafi czytać... Nie skupialiśmy się na porażce samej w sobie, bo emocje, które by za tym poszły byłyby niezdrowe i nikomu niepotrzebne. Po analizie tych spotkań można stwierdzić, że w pierwszych trzydziestu minutach nie było widać aż takiej różnicy.
Czyli w takich przypadkach najważniejsza jest rozmowa, a nie jeszcze cięższa praca na treningach?
- Oczywiście, ale to złożony proces. Zastanawiamy się nad wieloma elementami np. jak reagowali zawodnicy na nasze podpowiedzi i uwagi. Do każdego podchodzimy indywidualnie, by zdejmować niepotrzebne emocje, które nimi kierują.
Z biegiem czasu drużyna zrobiła postęp, a za nim przyszły pozytywne rezultaty.
- Bardzo ważną składową tych poczynań jest zwycięstwo z Zagłębiem Lubin. Chłopaki pokazali wybieganie, cechy wolicjonalne i ostatecznie się przełamali. To pociągnęło kolejne wygrane i remisy, które były dla nas jak małe sukcesy mentalne. Nie jest łatwo, gdy cały czas się przegrywało. W takich momentach trudno jest dotrzeć do zawodników... Nasze działania skierowaliśmy więc w trochę innym kierunku i zastosowaliśmy różne narzędzia. Mieliśmy spotkania integracyjne i dużo rozmawialiśmy, bo aby był efekt, to musieliśmy budować nasze relacje. Trzeba było odbudować relacje i myślę, że właśnie to zrobiliśmy. Jestem zadowolony z progresu, ale myślę, że możemy zrobić dużo większy.
Czyli są powody do optymizmu?
- Tak, to prawda. Najważniejsze jest jednak stworzenie świadomości i odpowiedź na pytanie "w czym jestem dobry i jakie mam umiejętności?" To jest podstawa... Później zawodnik musi potrafić i chcieć korzystać z dawanych mu narzędzi.
Praca z tak liczną kadrą jest problemem?
- Jeśli mielibyśmy 50 dobrych piłkarzy o wysokich umiejętnościach, to byłoby to tylko dobre dla klubu. Natomiast jeżeli różnica pomiędzy najlepszym a najsłabszym jest kolosalna, to nie jest to dobre środowisko do rozwoju dla tego pierwszego, bo on zawsze będzie najlepszy i będzie miał zamazany obraz swoich umiejętności. Konkurencja jest ogromnie ważna... Jesteśmy w przedsionku piłki seniorskiej, której już musimy dotykać.
Kilku zawodników juniorskiego zespołu dostało szansę od trenera Fornalika i trenowało z pierwszą drużyną. To chyba spore wyróżnienie?
- Z mojej perspektywy to najlepszy bodziec do dalszej pracy. Możliwość treningów z pierwszym zespołem powinna być motywacją, o którym nie będzie trzeba rozmawiać. Wiem jednak, że trzeba to zrobić, bo to są młodzi ludzie i często zadają sobie pytania "dlaczego i po co tam jestem?". Cały czas musimy trafiać do świadomości - zarządzanie emocjami, pełna świadomość, a później na jej podstawie pewność siebie w działaniu na boisku i poza nim.
Gorzej jak zawodnik wróci z treningu pierwszego zespołu do juniorów i zada pytanie "co ja znowu tutaj robię?".
- Jeśli tak będzie, to znaczy, że mamy duży problem. W takich przypadkach nie ma analizy i działają wyłącznie emocje. Zdarzają się takie sytuacje, bo to są młodzi ludzi. Po to jednak jesteśmy, a trochę już przeżyliśmy. Działania z ludźmi są podobne. To są schematy, które mają inną formę i treść, ale ogólnie wszystko się powtarza. Widziałem w swojej pracy wielu piłkarzy, którzy mają potencjał, ale po rozmowie z nimi i ich rodzicami wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Nie dlatego, że ten potencjał jest on za mały, ale że nie będzie z niego korzystał.
Zmieńmy temat... Jakie macie plany na zimową przerwę?
- Cały czas trenujemy i rozgrywamy sparingi wewnętrzne. Wiem, że są inne przyzwyczajenia i mentalność, ale gramy cały rok. Teraz odpoczynek ma mieć głowa... Przerwa będzie bardzo krótka, ale każdy z zawodników dostanie rozpiskę z treningami indywidualnymi.
Jedziecie na zgrupowanie?
Tak, mamy w planach wyjazd do Czech, gdzie będziemy trenować i rozgrywać sparingi. Chcemy mierzyć się z silnymi rywalami, bo tylko tak możemy podnosić nasze umiejętności.
Jakie macie cele na rundę wiosenną?
- Jak największy progres w umiejętnościach i dotarcie do świadomości. Póki mamy matematyczne szanse na utrzymanie to walczymy o jak najwyższe miejsce w tabeli. Przygotowujemy się jednak z meczu na mecz, bo gdybyśmy myśleli o czerwcu, to moglibyśmy obudzić się z ręką w nocniku.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA