Vida: Dużo od siebie wymagam

09
wrz

- Początek miałem trudny i potrzebowałem trochę czasu, by się dostosować. Cieszę się też z liczby szans gry, jakie dostałem, ale nie jestem do końca zadowolony z tego, co pokazałem. Dużo od siebie wymagam i jestem świadomy, ile jeszcze mogę dać. Chcę zdobywać bramki i notować asysty. Ciężko na to pracuję i jestem pewny, że liczby w końcu przyjdą - przyznał Kristopher Vida przed powrotem zespołu do ligowych zmagań.

 

Za tobą już ponad sześć miesięcy obecności w Piaście. Jak oceniłbyś ten okres?
- Z tymi sześcioma miesiącami nie jest tak do końca, ponieważ był nietypowy okres kwarantanny z powodu COVID-u, który zajął sporą część tego czasu. Cieszę się, że udało się dokończyć rozgrywki, bo to było bardzo ważne. Przed restartem był czas, żeby zadbać o siebie, przygotować się indywidualnie. Sezon zakończyliśmy, co prawda na trzecim miejscu, ale wzięliśmy to za sukces, bo zdobyliśmy medal i mogliśmy przystąpić do gry o Ligę Europy. Początek miałem trudny i potrzebowałem trochę czasu, by się dostosować. Mimo wszystko są spore różnice między polską a słowacką ligą, z której przyszedłem. Cieszę się też z liczby szans gry, jakie dostałem, ale nie jestem do końca zadowolony z tego, co pokazałem. Dużo od siebie wymagam i jestem świadomy, ile jeszcze mogę dać. Chcę zdobywać bramki i notować asysty. Ciężko na to pracuję i jestem pewny, że liczby w końcu przyjdą. Zdecydowałem się na transfer, by się rozwijać. Mam 25 lat, więc nie jestem starym zawodnikiem. Jestem przekonany, że mogę jeszcze znacznie podnieść swoje umiejętności. Z każdym miesiącem będzie coraz lepiej. Cieszę się, że tu jestem i mogę być częścią tego zespołu. Każdy jest bardzo serdeczny i pomocny - zawodnicy, sztab, pracownicy klubu i wszyscy wokół. Mam nadzieję, że tych miłych momentów będzie tylko przybywało.


Co najbardziej cię zaskoczyło, kiedy już się tutaj znalazłeś? Czy było coś czego obawiałeś się przed przyjazdem do Gliwic, a po jakimś czasie to się zmieniło i te obawy były całkowicie nieuzasadnione?
- Raczej wszystko było takie, jak się tego spodziewałem... No może z wyjątkiem epidemii, bo na to raczej nikt nie był przygotowany. Ale zarówno ludzie byli mili, miejsce, wszystko było przygotowane. Dlatego byłem bardzo szczęśliwy, że właśnie tu trafiłem. Moim celem było zrobić krok naprzód w swojej karierze, chciałem opuścić Słowację i przejść do jeszcze mocniejszego klubu. Uważam, że podjąłem bardzo dobrą decyzję i dokonałem słusznego wyboru. Wszystko jest tak, jak sobie to wyobrażałem, liga, stadion... Co prawda nie udało mi się jeszcze zagrać przy pełnych trybunach, ale wirus to uniemożliwił. Jeszcze przed nałożeniem kwarantanny byłem pod wrażeniem atmosfery, kiedy graliśmy na wyjeździe z Legią Warszawa. Słysząc doping, gra się naprawdę znakomicie. Liczę, że obostrzenia miną i podobne przeżycia będę mógł poczuć na naszym stadionie.


Miałeś okazję grać na Węgrzech, w Holandii, Słowacji. Gdzie w rankingu pod względem sportowym umieściłbyś polską ligę?
- Na Węgrzech niestety nie zagrałem w seniorskiej drużynie. Grałem tam jak miałem 15-16 lat. Mogłem tylko z zewnątrz obserwować tę ligę i mam swoją opinię na ten temat. W Holandii grałem w drugiej i pierwszej dywizji i chcąc porównać to z polską ligą, to muszę powiedzieć, że tutaj gra jest bardziej fizyczna, mocniejsza. Zawodnicy są silni i nie ma się zbyt wiele czasu na boisku. Na pewno musisz dużo szybciej myśleć. Z kolei w Holandii więcej gra się na jeden kontakt, a gra jest bardziej ryzykowna. Trzeba też powiedzieć, że w ostatnich latach nie jest to już tak mocna liga i poziom rywalizacji nie jest tak wysoki jak wcześniej. Kilka lat temu wyglądało to lepiej. A między Polską a Słowacją? Tak jak powiedziałem, jest duża różnica. Widzę wielu doświadczonych zawodników, jest dużo więcej taktyki, więcej jest takiej przemyślanej i mądrej gry. Musisz być bystry na boisku, a fizyczność, jak chyba wszędzie, coraz bardziej się na nią stawia. Uważam się za silną osobę, ale są pojedynki, które czuję po meczu. Starcia są naprawdę wymagające.


A co możesz powiedzieć o Ekstraklasie jeśli chodzi o medialność lub marketing? Po twoim przyjściu do klubu zauważyliśmy twoją otwartość i dostępność. O cokolwiek pracownik biura prasowego cię poprosił, niemal natychmiast to dostawał. To twoja indywidualna cecha czy też wynikało to z obowiązków, jakie nakładała na ciebie liga?
- Faktycznie taka obowiązkowość była, kiedy grałem na Słowacji w Dunajskiej Stredzie, ale to specyficzny klub. Tu też muszę powiedzieć z czego to wynikało. Dunajska Streda geograficznie leży blisko Węgier i jest trochę węgierskim klubem. Ja z racji tego, że jestem Węgrem udzielałem setki wywiadów, wychodziłem wszędzie, gdzie coś było dedykowane Węgrom. Tamta publiczność nas kochała. Nawet części miasta i lokale były węgierskie. Niemal każdego dnia była przewidziana jakaś aktywność, wydarzenie z naszym udziałem dla fanów. Byłem naprawdę zajętym człowiekiem. Podobnie dużo czasu poświęcałem, by być aktywnym w mediach społecznościowych. Sam prowadziłem konto na Instagramie i Facebooku. To jest czasochłonne, ale i potrzebne, lubię to robić. To jest ważne też dla kibiców, którzy chcą się dowiedzieć o nas czegoś więcej. Chcą nas poznawać także z tej prywatnej strony. Chcą wiedzieć jak mieszkamy, co robimy, w jaki sposób trenujemy, nad czym aktualnie pracujemy i to bardzo interesuje fanów sportu. Głównie z tego to wynika, dlatego jeśli któryś z was pracowników czegoś potrzebuje, jestem otwarty i chętnie pomogę.


Mógłbyś tę pracę medialną porównać z aktywnością w Piaście?
- Social media wyglądają nieco inaczej, ale jeśli chodzi o wywiady, to jest to bardzo podobne. Zadawane są podobne pytania, co czasami bywa denerwujące, ale w Piaście ta strona medialna mi się podoba. Widzę też, że wszystkie kluby w Polsce mocno stawiają na aktywność w social mediach. Piast nie ma monopolu i nie wszyscy mu kibicują. Jest tak, że dookoła jest sporo atrakcyjnych zespołów. Dużo się dzieje i dostrzegam to, że macie trudniejsze zadanie, żeby dotrzeć do większej grupy ludzi, by dostarczyć im informacji. W poprzednim miejscu dla kibiców liczył się tylko jeden klub.


To przejdźmy do sportu. Piast od początku sezonu świetnie radzi sobie w meczach pucharowych, natomiast w lidze już tak dobrze to nie wygląda. Z czego twoim zdaniem to wynika?
- To trudne pytanie. W pierwszej kolejności bardzo skoncentrowaliśmy się na meczu Ligi Europy. Bardzo chcieliśmy awansować do drugiej rundy i to nam się udało. Być może za bardzo byliśmy skupieni tylko na tym, a za mało uwagi poświęciliśmy meczom ligowym, co mogło być błędem. W samej grze nie było tego widać, bo stwarzaliśmy okazje i prezentowaliśmy się dobrze, a nawet byliśmy stroną przeważającą. W dwóch podobnych do siebie meczach ze Śląskiem i Pogonią, rywal miał jedną sytuację i strzelał gola. To był nasz problem, stracone bramki i niewykorzystywanie swoich szans. Brakowało w niektórych sytuacjach po prostu szczęścia, ale mam nadzieję, że w najbliższy weekend to się zmieni. Odniesiemy pierwsze zwycięstwo, złapiemy odpowiedni rytm i dalej w Europie będziemy mogli z tego skorzystać, ponieważ utrzymamy odpowiedni poziom i przy odpowiedniej koncentracji stać nas na dobry wynik. To skupienie z Ligi Europy musimy przenieść na Ekstraklasę. Najbliższy mecz z Wartą Poznań jest dla nas bardzo ważny i po nim będziemy patrzeć, co dalej.


Pierwsza przerwa na reprezentację przebiegła spokojnie. Więcej było czasu na odpoczynek po intensywnym początku czy też obciążenia z krótkiego okresu przygotowawczego zostały utrzymane?
- Było to podzielone. W pierwszych dniach odpoczywaliśmy po tym jak dostaliśmy dwa dni wolnego, by właśnie wyczyścić nieco głowy i zająć się innymi sprawami. Później wszystko było poświęcone już na przygotowania i jestem pewny, że wykonaliśmy dobrą pracę przed pierwszym ligowym meczem. Zespół jest dobrze dysponowany i może się skupić na rywalizacji.


Jak ta pierwsza wygrana może okazać się pomocna dla drużyny?
- Wygrana zawsze pomaga. Zwłaszcza ta pierwsza może się okazać bardzo cenna po tym, jak przegraliśmy dwa pierwsze spotkania. Jeśli zwyciężymy, to bardzo nam pomoże. Nie tylko będzie to istotne przed meczem w Lidze Europy przeciwko Hartberg, ale będzie ważne też w kolejnych spotkaniach. Będziemy pewni siebie, bo skoro się wygrywa, wszystko jest w porządku i można spokojnie działać, robiąc kolejny krok. Potem czeka nas kolejny domowy mecz, więc również dla nas bardzo ważny. Najbliższe spotkanie może się okazać bardzo istotne w kontekście dalszych zmagań.


Czego można ci życzyć na najbliższą przyszłość?
- Pierwszego gola oraz zwycięstwa w sobotnim meczu. 


Biuro Prasowe
GKS Piast SA