Uważać na Milę

08
lis

W czasie mistrzowskiej fety, kilku piłkarzy Śląska Wrocław śpiewało niecenzuralne piosenki pod adresem warszawskiej Legii. Komisja Ligi była bezwzględna, dyskwalifikując ostatecznie na cztery ekstraklasowe sześciu zawodników, w tym uwielbianego przez kibiców Sebastiana Milę. Pomocnik wrócił do składu Śląska w 5. kolejce, w wygranym meczu z Bełchatowem. W kolejnych pięciu znakomicie kierował drugą linią wrocławian, dokładając do tego trzy gole. Były gracz Austrii Wiedeń, zdaniem wielu fachowców, powinien otrzymać wkrótce powołanie do reprezentacji Polski.

Śląsk w ostatniej kolejce pewnie pokonał zespół szczecińskiej Pogoni, wygrywając drugie wyjazdowe spotkanie z rzędu. Niekwestionowany udział w tym zwycięstwie miał Mila. Kapitan WKS-u dwukrotnie asystował przy bramkach, był również autorem trzeciego trafienia. 30-latek potrafi świetnie "obsłużyć" napastników w polu karnym, na co baczną uwagę muszą w sobotę zwracać gliwiccy defensorzy. Dzięki jego prezycyjnym dośrodkowaniom, gole dla Śląska w meczu z "Portowcami" zdobyli Elsner i Jodłowiec. Mila nie tylko świetnie dogrywa piłki, ale sam potrafi wykończyć akcję, o czym boleśnie przekonała się ekipa gdańskiej Lechii. "Biało-Zieloni" prowadzili już 2:0, ale wtedy dał o sobie znać geniusz rozgrywającego WKS-u. Mila strzelił dwie bramki, a szalę zwycięstwa na korzyść gości przechylił Elsner.

Pozostaje oczywiście pytanie, jak Mila zaprezentuje się w starciu z "Piastunkami". Jedno jest pewne - tego zawodnika bez opieki pozostawić nie można.

foto: slaskwroclaw.pl