Szmatuła: Wzajemnie się napędzamy
- Cieszymy się każdym meczem i wygraną, atmosfera w zespole jest bardzo dobra, zbudowały ją przede wszystkim wyniki. Nie spoczywamy na laurach, w dalszym ciągu mocno pracujemy, bo wiemy jak dużo jeszcze wyzwań przed nami - powiedział Jakub Szmatuła przed rywalizacją z Lechią Gdańsk
Po przerwie reprezentacyjnej wracacie do gry o ligowe punkty i to od razu startujecie z wysokiego ”c”, bo od rywalizacji z liderem…
- Na pewno to będzie ważny mecz dla obu drużyn. Zdobywając punkty na Lechii, łapiemy kontakt z czołówką. Jestem przekonany, że dobrze przepracowaliśmy okres tej przerwy reprezentacyjnej i liczę, że efekty tego będą już widoczne w meczu w Gdańsku. Jest to spotkanie o tyle istotne, że możemy się sprawdzić, jak wyglądamy na tle lidera ekstraklasy. Z pewnością będzie to ciekawy, ładny dla oka i interesujący kibiców mecz.
Głównym założeniem na tę przerwę była regeneracja? Taka seria pięciu zwycięstw była bardzo kosztowna, prawda?
- Tak, mieliśmy czas na odpoczynek. Nie wszyscy brali udział w tych meczach, ale dla nich same treningi są niezwykle istotne, jak również trenerzy mają możliwość próbowania różnych rozwiązań taktycznych. Myślę, że taki odpoczynek i reset były bardzo potrzebne. Jesteśmy w dobrej dyspozycji, jednocześnie nie popadamy w jakiś hurraoptymizm, a twardo stąpamy po ziemi. Wiemy ile jeszcze pracy nas czeka, by osiągnąć dobry wynik.
W jaki sposób można dobrać się do Lechii, która w tym sezonie nie przegrała jeszcze meczu na swoim stadionie?
- To już sztab szkoleniowy nam przedstawia na analizach, w jaki sposób powinniśmy podejść do tego meczu. Spodziewam się raczej otwartego spotkania, bo zarówno my, jak i zespół Lechii chcemy grać w piłkę, obie ekipy będą chciały to spotkanie wygrać. Można pokonać każdego. Oczywiście podchodzimy do rywala z szacunkiem, ale wychodząc na murawę nie można kalkulować. Jeśli jest się w dobrej formie, należy wyjść na boisko, zagrać i wygrać.
Można dopatrzeć się wielu analogii między wami a Lechią. Gdańszczanie podobnie jak Niebiesko-Czerwoni w poprzednim sezonie walczyli o utrzymanie, a dziś znajduje się w zupełnie innym miejscu…
- Faktycznie całkiem inaczej to wygląda w tym roku. W poprzednim razem z Lechią graliśmy o utrzymanie, a teraz walczymy o jak najwyższe cele. Oby tak było do końca. Cieszymy się każdym meczem i wygraną, atmosfera w zespole jest bardzo dobra, zbudowały ją wyniki. Nie spoczywamy jednak na laurach, w dalszym ciągu mocno pracujemy, bo wiemy jak dużo jeszcze wyzwań przed nami.
Jak wygląda twoja sytuacja? Frantisek Plach stał się mocnym punktem zespołu, a ty czekasz na swoją szansę. Jak się czujesz w roli, od której mogłeś się odzwyczaić?
- No tak, to dla mnie taka inna rola, gdzie wcześniej grałem mecz po meczu i to przez kilka sezonów. Ale nie czuję też tego, że jestem też, drugim lub trzecim bramkarzem… cały czas walczymy, aktualnie miejsce w bramce zajmuje Frantisek i tę swoją szansę wykorzystuje. Sam bardzo mu kibicuję, nie ma wśród nas złości, niepotrzebnych pretensji, to jest dla mnie coś naturalnego. Podobnie sytuacja wyglądała w poprzednich latach, kiedy ja broniłem, a w klubie byli jeszcze Dobrivoj Rusov, Rafał Leszczyński i Frantisek Plach, kiedy przychodził do nas, to trzymali oni kciuki za mnie. Wiadomo każdy chce grać i po to się trenuje, żeby później wystąpić na boisku, ale trzeba być cierpliwym i pokornym. Cały czas jestem w gotowości, w dalszym ciągu mam swoje ambicje, bo dopóki zdrowie i chęci są, chciałbym dawać z siebie jak najwięcej.
Każdy zawodnik ma swoją rolę i znaczenie w tej szatni?
- Oczywiście, że tak, nie ma obrażania się. Na dzisiaj jest taki skład, ale za chwilę ten zawodnik, który jest osiemnasty, może wskoczyć do pierwszej jedenastki. Każdy jest świadomy o co gramy, te wyniki na teraz są bardzo dobre, chcemy o to dbać, by trwało jak najdłużej. Nie chcemy zapeszać, a z drugiej strony widzimy, które mamy miejsce w tabeli i nie będziemy ukrywać, że gramy o jak najwyższe cele. Każdy jest w tym potrzebny. Ten zawodnik, który nie gra, trzyma kciuki za tego, który gra, a ma świadomość, że w każdej chwili może wejść. Każdy w tej szatni może liczyć na wsparcie i poprzez właśnie taką atmosferę pomagamy sobie, wzajemnie się napędzamy, co później przekłada się na dobro zespołu.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA