Rymaniak: Zadecydowało wyrachowanie
- Poziom jest bardzo wyrównany i decydują detale. W rywalizacji z Lubinem zadecydowało wyrachowanie. To ono okazało się w stu procentach skuteczne - ocenił Bartosz Rymaniak, który zanotował asystę przy pierwszej bramce wygranego meczu z Zagłębiem Lubin.
Gol z dziesiątej minuty ułatwił wam znacząco rozgrywanie meczu z Zagłębiem, które ostatecznie zakończyło się waszym przekonującym zwycięstwem?
- Oczywiście dużo łatwiej się gra, kiedy na wyjeździe strzela się gola jako pierwszy. Można się delikatnie cofnąć, spokojnie poustawiać i zmusić przeciwnika, by to on się otworzył. W drugiej połowie może daliśmy się za bardzo zepchnąć Zagłębiu w pewnych fragmentach, ale lepiej jest się cofnąć i nie narazić na groźne kontry. Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani, nie pozwoliliśmy zespołowi z Lubina na zbyt wiele. Bardzo się cieszymy, bo to trzeci nasz wygrany mecz z rzędu.
Kluczem do zwycięstwa okazały się być stały się stałe fragmenty gry. Dwie z trzech bramek padły po podaniach z rzutów rożnych.
- Wiemy, że jeżeli w ofensywie nie wyglądamy najlepiej, chociaż w ostatnich meczach nie było powodów do narzekań, tym razem dołożyliśmy do tego skuteczność. Dużo strzelamy ze stałych fragmentów, bo wiele też ćwiczymy te rozegrania i jak widać przynosi to zamierzone efekty.
Wypunktowaliście swojego przeciwnika jak wytrawny bokser...
- Trener powtarzał nam, że było kilka meczów, w których graliśmy bardzo dobrze, okazale dla oka, ale nie było z tego punktów. Jesteśmy doświadczonym zespołem, więc musimy grać wyrachowaną piłkę i to pokazaliśmy w meczu z Zagłębiem.
Piast powrócił na zwycięską ścieżkę. W meczu z Lechią z pewnością chcielibyście podtrzymać tę passę?
- Już przed dwoma tygodniami zostałem zapytany, dlaczego Piast nie punktuje i nie wygrywa, mówiłem wtedy, że potrzebujemy jakieś serii, żeby ponownie piąć się w górę tabeli. Mamy teraz taką serię czterech meczów bez porażki - remis i trzy zwycięstwa, więc to z pewnością podnosi nasze morale. Z Lechią gramy u siebie, nie przegraliśmy przy Okrzei od dwudziestu spotkań, więc czemu mamy to przerywać, jeżeli dobrze się prezentujemy.
Zespół Lechii może nie wygląda tak dobrze jak w ostatnich rozgrywkach, ale wciąż jest niezwykle groźny?
- Tak naprawdę każdy mecz jest trudny. W ekstraklasie każdy na początku chce jak najwięcej tych punktów zdobywać niezależnie, czy jest to zespół, który w poprzednim sezonie był w czubie czy który awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Poziom jest bardzo wyrównany i decydują detale. W rywalizacji z Lubinem zadecydowało wyrachowanie. To ono okazało się w stu procentach skuteczne.
Od samego początku meczu wykazywałeś dużą ochotę do gry. Najpierw dwie próby strzałów, następnie zgranie piłki, które otworzyło drogę do bramki Jorge Felixa.
- To gdzieś się już powtarza, że od początku spotkania zaczęliśmy atakować. Być może już wcześniej była sposobność, żeby zdobyć bramkę, ale cieszy to, że wywozimy z Lubina trzy punkty. Powiedzieliśmy sobie, że po dwóch dobrych spotkaniach, trzeba ponownie zapunktować, żeby nasze starania miały sens. Gdybyśmy z Lubinem przegrali, to te dwa poprzednie mecze niewiele by nam pomogły, a tak mamy serię trzech zwycięstw i oby tak dalej.
Asysta to całkiem przyjemny prezent na własny jubileusz 250. meczu w ekstraklasie, ale tak pewne zwycięstwo jest chyba jeszcze lepsze, prawda?
- Rano przed meczem otrzymałem wiadomość od znajomego z życzeniami z okazji 250. meczu w ekstraklasie. Mówiąc szczerze nawet nie wiedziałem, że to już tyle, nie liczyłem aż tak dokładnie tych występów. Na pewno cieszy to zwycięstwo. Dobrze, że ten mój początek wygląda dotychczas tak pozytywnie, wyniki są dobre i niech to trwa nadal.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA