Rymaniak: Z niecierpliwością czekamy na pierwszy mecz

22
maj

- Po to trenujemy cały rok, by móc rozgrywać mecze. Każdy odetchnął z ulgą, kiedy zapadła decyzja o wznowieniu rozgrywek i dograniu sezonu - przyznał Bartosz Rymaniak na tydzień przed pierwszym spotkaniem po zawieszeniu PKO Ekstraklasy.


Jak prezentują się wasze nastroje od momentu, kiedy poznaliście datę wznowienia rozgrywek?
- Każdy z nas długo na to czekał, wszyscy z uśmiechem na twarzy stawiliśmy się na pierwszym treningu, każdy był tego spragniony. Treningi w domu we własnym zakresie były typowo siłowe i nie oddają tego, co wypracowujemy w treningu piłkarskim na boisku. Dodatkowo, kiedy mogłem zobaczyć chłopaków po długim czasie, wtedy również pojawił się uśmiech.


Po takiej przerwie było dużo tematów do rozmów?
- Szczerze przyznam, że nie. Każdy mniej więcej opowiedział jak spędził czas kwarantanny. Cieszyliśmy się z tego, że rusza liga i tematy rozmów skoncentrowały się wokół piłki nożnej.


Kiedy rozmawialiśmy ostatnim razem przyznałeś, że najgorszą rzeczą w czasie izolacji była niewiadoma jak długo przyjdzie czekać. Kiedy pojawiła się decyzja o powrocie ligi i kolejne o regulaminach rozgrywania meczów poczułeś ulgę?
- O tak, czekaliśmy na jakieś pozytywne wiadomości odnośnie powrotu do gry. Po to trenujemy cały rok, by móc rozgrywać mecze. Każdy odetchnął z ulgą, kiedy zapadła decyzja o wznowieniu rozgrywek i dograniu sezonu. Stało się to, na co liczyliśmy, a za tydzień wracamy do gry. Teraz tylko odpukać, żeby nic niespodziewanego się nie wydarzyło, co by mogło wpłynąć na zmianę odgórnych decyzji. Gdyby to trwało dłużej, nadal zastanawialibyśmy się - czy wrócimy, kiedy wrócimy, czy dokończymy ten sezon, a może rozpoczniemy nowy. Zastanawiano się też czy w ogóle w tym roku będzie można grać w piłkę... Na pewno poczułem wielką ulgę i jestem teraz pozytywnie nastawiony od pierwszego dnia, kiedy ta decyzja o powrocie zapadła.


Towarzyszyły wam też pewne obawy, że po tym rozbracie z piłką, który trwał ponad pięćdziesiąt dni, że pewne automatyzmy wypracowane w trakcie trwania sezonu zanikną i praca zacznie się od nowa?
- Na pewno elementy typowo piłkarskie będzie trzeba sobie odświeżyć i doprowadzić do takiego poziomu, jak było to przed pandemią. To na pewno jest problem, ale nie aż tak duży, ponieważ trenerzy od pierwszych zajęć już wyłapują mankamenty i zwracają uwagę, nad którymi rzeczami powinniśmy pracować, by być jak najlepiej przygotowanym do pierwszego meczu. Myślę, że ta praca wykonana od pierwszego treningu przyniesie efekty. Patrząc po chłopakach i na naszą grę mogę śmiało powiedzieć, że nie ma śladu po tej przerwie, która trwała tak długo.


Mógłbyś podsumować ten okres przygotowań do powrotu?
- Początek polegał na wprowadzeniu, następnie ciężko popracowaliśmy nad aspektami fizycznymi i dołożyliśmy do tego piłkę oraz działania taktyczne. Sądzę, że trenerzy idealnie przygotowali ten plan i rozłożyli akcenty pod to, byśmy byli optymalnie przygotowani za tydzień w pierwszym meczu z Wisłą. Rywalizacja najlepiej to zweryfikuje, ale wszyscy jesteśmy dobrej myśli i myślę, że jesteśmy w tym samym punkcie drogi, w jakim byliśmy po ostatnim spotkaniu ligowym.


Na nowo wypełniacie kartę i startujecie od początku z rywalizacją o skład?
- Rywalizacja jest cały czas i pandemia czy przerwa akurat na to nie wpłynęła. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że ta rywalizacja będzie toczyła się szybko, a mecze będą odbywały się co trzy dni, dlatego można spodziewać się większych rotacji w składzie. Każdy, tak jak wcześniej tak i teraz, będzie rywalizował ze swoim konkurentem do gry na danej pozycji, bo wiemy też, że takie działania maja dobry wpływ na funkcjonowanie całego zespołu. Każdy z nas będzie oczekiwał szansy i podchodzi pozytywnie do tego co go czeka. Takie nastawienie zauważyłem od samego początku, kiedy pojawiłem się w Piaście Gliwice.


Macie obawy lub zastanawiacie się jak będą wyglądały mecze bez udziału publiczności? W końcu solą piłki są kibice.
- Taka jest teraz konieczność i nie mamy na to wpływu. Musimy się z tym pogodzić, choć dobrze wiemy, że najlepsze mecze rozgrywa się przy udziale publiczności i to nie podlega dyskusji. Do nas należy teraz maksimum koncentracji na danym starciu. Mamy przed sobą jasno wyznaczone cele i niezależnie czy z publicznością czy bez, my musimy się skupić na ciężkiej pracy w tygodniu, by w podczas spotkania zrealizować założenia.


Z innej beczki... czy dotarła do ciebie informacja o nominacji twojego syna w wyzwaniu raperskim "hot16challenge2"?
- Tak, doszło do mnie, żona pokazywała mi film. Czekamy jeszcze na tekst i trwają przygotowania do realizacji wyzwania i będziemy działać.


Należysz do komitetu wspierającego i można spodziewać się twojego gościnnego występu w clipie?
- Zobaczymy, jeszcze nie ma szczegółowego scenariusza i planu. Kiedy poznamy tekst, to może wówczas urodzi się wizja nagrania i scenografii do tego występu.


Osobiście czujesz klimat rapu? Ten gatunek często wybrzmiewa w słuchawkach zawodników tuż przed wyjściem na boisko.
- Jeśli o mnie chodzi to jestem kulawy z tej dziedziny. Często w słuchawkach lecą przeboje z hip-hopu czy rapu, ale te co lecą aktualnie w radio. Nie jestem amatorem kupowania płyt czy śledzenia konkretnych albumów. Kojarzę kilku wykonawców, ale na tym temat muzyczny u mnie się kończy.


Do meczu z Wisłą Kraków zostało osiem dni? Mobilizacja i wyczekiwanie są obecne w dużym stopniu?
- Z niecierpliwością czekam na to pierwsze spotkanie, bo to już trwa dość długo, a w końcu mecz jest to, co najbardziej lubimy. Można powiedzieć, że to jest taki początek rundy i można to porównać do przystąpienia do gry po zimowej przerwie. Wówczas również przed tym pierwszym spotkaniem jest niewiadoma jak zaprezentuje się zespół i rywal. Teraz będzie podobnie. Różnica polega na tym, że przygotowaniom zimowym towarzyszą sparingi, natomiast tutaj do rywalizacji przystępujemy niejako z marszu. Jestem dobrej myśli, bo jesteśmy przygotowani. Zespół świetnie się zna i liczę na to, że od początku wszystko "zatrybi".


Biuro Prasowe 
GKS Piast SA