Rymaniak: Nie znamy dnia ani godziny

26
mar

- Musimy się dostosować do tych warunków i przyłożyć się do wykonywania swoich obowiązków, bo to jest nasza praca. Trzeba te założenia wykonać w stu procentach, żeby w każdym momencie być gotowym w razie decyzji o wznowieniu rozgrywek - zapewnił Bartosz Rymaniak, który podobnie jak cały zespół Piasta Gliwice trenuje indywidualnie w domu w obliczu zagrożenia koronawirusa.

 

Jak radzisz sobie w tych trudnych warunkach, jakie narzuciła pandemia?
- Trzeba uważać i zachować ostrożność. Pilnujemy się całą rodziną, żeby nie wychodzić z domu i staramy się spędzać ten czas razem bez niepotrzebnego narażania się. Nikt się nie spodziewał takiej sytuacji. Trzeba to przeboleć i przetrwać. Miejmy nadzieję, że to będzie trwało jak najkrócej, ale w tym okresie trzeba dostosować się do warunków i stosować się do zaleceń.


Miesiąc temu jeszcze nikt nie zakładał, że sytuacja tak się rozwinie. Pozostajesz spokojny czy jednak jesteś przejęty istniejącym zagrożeniem?
- Spokój jest zachowany jednak jestem też zmartwiony. Każdy dzień przynosi coraz gorsze statystyki i to gdzieś siedzi w głowie. My jako młodzi ludzie jesteśmy może bardziej odporni na wszystko, ale mamy też rodzinę na drugim końcu Polski. Rodzice czy teściowie są osobami starszymi i są bardziej podatne, więc tym też jestem zaniepokojony, że nasza najbliższa rodzina jest narażona. O siebie się tak nie martwię, jak o nich. Kontaktujemy się z nimi wysyłając przestrogi, żeby mocno na siebie uważały.


Trudno ci się trenuje w domu? Jak pracujesz, jeśli tak jak mówisz głowa myślami jest też w innym miejscu?
- Treningi odbywają się zgodnie z rozpiską, jaką otrzymałem od trenera przygotowania motorycznego. Wszystkie te ćwiczenia bez problemu można wykonywać w domu czy w ogrodzie, więc to robię. Podobnie w drużynie działamy podczas normalnego mikrocyklu. Praca w domu nie jest aż tak bardzo uciążliwa, ale na pewno różni się od pracy, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Musimy się dostosować do tych warunków i przyłożyć się do wykonywania swoich obowiązków, bo to jest nasza praca. Trzeba te założenia wykonać w stu procentach, żeby w każdym momencie być gotowym w razie decyzji o wznowieniu rozgrywek. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy powiedzą nam, że przyjdzie nam grać, dlatego trzeba się pilnować.


W ostatnim okresie nie brakowało ci piłki?
- Trochę na pewno. W ogródku mogę trochę pokopać z synem, ale wiadomo, że to nie jest to samo, co jednostka treningowa. Trzeba sobie jakoś radzić. Trochę to może przypominać taką zwykłą ligową przerwę między rundami czy między sezonami. Wtedy te treningi wyglądają podobnie. Ten brak piłki można w ciągu tygodnia odrobić nawet jeśli ta sytuacja będzie się przedłużała. Dlatego to nie będzie stanowiło większego problemu. Większą niewiadomą mogą okazać się te pierwsze mecze w przypadku, jeśli do normalnych zajęć wrócimy dopiero w maju. Wówczas szybciej będziemy musieli się przyzwyczaić i dobrze reagować.


Jesteś w o tyle lepszej sytuacji, że możesz liczyć na wsparcie swojego osobistego trenera, którym jest twój syn. W mediach społecznościowych było widać jak towarzyszy ci przy ćwiczeniach.
- Zgadza się. Wiadomo, że teraz przedszkola również są zamknięte i dlatego całe dnie spędzamy razem. Staramy się razem z żoną wymyślać coraz to nowe zabawy nie tylko sportowe, ale też intelektualne. Faktycznie, jeżeli tylko jest pogoda, to wychodzimy na ogródek i wspólnie ćwiczymy tak jak było to widać na filmiku, który żona nam nagrała. Filip bardzo chętnie się włącza i tylko szkoda, że trenujemy we dwóch i musimy się tak odizolowywać, ale taka jest teraz potrzeba, i której się podporządkowujemy.


Pojawiły się pytania ze strony Filipa? - a dlaczego tak? a czemu nie mogę bawić się z innymi? Po co cały czas siedzimy w domu? - Zmierzyłeś się z takim wyzwaniem?
- Jak tylko zagrożenie pojawiło się na horyzoncie, to żona wytłumaczyła Filipowi, że panuje koronawirus i właśnie w taki sposób należy się teraz zachowywać i on wszystko to rozumie. Nie ma z jego strony też jakichkolwiek pretensji, że on chce wyjść do sklepu czy na plac zabaw. Staramy się razem z żona mu to wynagrodzić i spędzamy więcej czasu razem, zajmujemy mu czas, żeby się nie nudził. To jest też dla mnie okazja, żeby nadrobić te zaległości, kiedy byłem nieobecny, bo byłem na jednym, drugim obozie czy z racji rozgrywanych meczów.


Utrzymujesz kontakty z innymi zawodnikami? O czym najczęściej rozmawiacie?
- Wykorzystujemy ten czas głównie dla siebie. Czasem na grupie na whatsappie popiszemy ze sobą, dowiadujemy się kto jak się czuje. Minęło dopiero dwanaście dni jak, kiedy siedzimy w domu. Może za jakiś czas będziemy szukali częstszego kontaktu, bo na razie każdy stara się odpoczywać, spędzać czas z rodziną i jak najmniej spędzać czasu na telefonie.


Czego tobie i twojej rodzinie życzyć w najbliższym czasie?
- Przede wszystkim zdrowia, które jest potrzebne nie tylko nam i najbliższej rodzinie, ale wszystkim zwłaszcza starszym osobom. To również słowa mojej żony, która jest obok i mi podpowiada - pomagajmy starszym, bo to jest w tym momencie bardzo potrzebne.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA