Przygotowania do meczu: Marcin Robak

11
sie

Odpowiednie przygotowanie do meczu jest istotnym elementem dyspozycji każdego zawodnika. Jak ten aspekt wygląda u snajpera ekipy z Okrzei – Marcina Robaka? Zapraszamy do lektury.


Gorące przygotowania na Zawiszę

 - Poza czasem przeznaczonym na trening, siedziałem w domu, ponieważ panujące upały dawały nam się we znaki. Zbyt wysoka temperatura spowodowała, że ćwiczenia odbywały się znacznie wcześniej, także na boisku pojawialiśmy się w godzinach porannych. Spiekota mogła przeszkadzać, ale nie zniekształciła tego, co założył sztab trenerski i jesteśmy w pełni gotowi do spotkania z Zawiszą. - zapowiada Marcin Robak. 

W domu i na zgrupowaniu 

- Dwa dni przed meczem mam jeszcze okazję, żeby odpocząć, porozmawiać z najbliższą mi osobą, czyli żoną. Dzień przed pojedynkiem jesteśmy już z całą drużyną w hotelu. Z chłopakami rozmawiamy o przeciwniku, o tym, co możemy wykorzystać na boisku, żeby ich zaskoczyć. Pozostały czas spędzamy w pokoju, oglądamy telewizję, mamy też chwilę na sprawdzenie czegoś w internecie. Na pierwszym miejscu jest jednak fizyczny odpoczynek. 

Sportowa złość a żona

- Moja żona wie, kiedy jestem zły. Ten stan dopada mnie, kiedy przegrywamy mecze. Nie odbija się to na niej, ale potrafię chodzić podenerwowany jeszcze dwa dni po porażce. Każda przegrana boli, tak było teraz z Górnikiem. Mieliśmy okazję na zwycięstwo, a na pewno, żeby tych derbów nie przegrać. Spędzanie wolnych chwil z żoną bardzo mi pomaga. Jesteśmy ze sobą cały czas, wyłączając treningi i okres zgrupowań. Była ze mną we wszystkich klubach, w których występowałem. Jej obecność jest niezwykle budująca. 

Żywienie wedle zaleceń

- Mamy ogólną dietę ustaloną przez klubowego dietetyka. Mamy świadomość tego, co możemy spożywać, a czego mamy unikać w trakcie tygodnia przygotowań. Dodatkowo dochodzą odżywki i napoje, które otrzymujemy, aby wzmocnić nasz organizm. Postępuję więc wedle przedstawionych nam wytycznych.

Wiara w zwycięstwo

- Nie mam żadnych talizmanów, amuletów szczęścia, nie wykonuję żadnych specjalnych rytuałów. Całkowicie wystarcza mi modlitwa, ten duchowy czynnik ma olbrzymią wagę. Wierzę w to, co robię i na boisko wychodzę z jedną myślą - odniesienia zwycięstwa. Wiara daje siłę, żeby biegać i dawać z siebie maksimum. 

Doświadczenie w rozpracowaniu rywala

- Nie oglądam meczów drużyn, z którymi gramy, chociaż śledzę skróty. Istotne jest to, że na tyle znam polską ligę, iż nie przeprowadzam dodatkowych analiz na własną rękę. Wiem, kto występuje w danej drużynie na jakiej pozycji, czego mogę się spodziewać i na co każdego z nich stać. Jestem w stanie przewidzieć jak zachowa się dany zawodnik na boisku, np. na którą nogę może sobie przełożyć piłkę. 

Nerwy? Cecha juniora

- Najwiekszy stres pojawia się, kiedy nie gram. Z pozycji ławki rezerwowych nerwy są naprawdę spore. Jeżeli występuję w danym meczu, nerwy - o ile mi towarzyszą - znikają po wyjściu z tunelu. Skupiam się wtedy na tym, co wydarzy się na zielonej murawie. W wieku juniorskim zdarzały się pojedynki, przed którymi nie mogłem spokojnie zasnąć. Wtedy często wstawałem wcześniej, stres był silny i ciężko było go zredukować. To temat przeszłości i obecnie coś takiego nie ma miejsca. 

Wyciszenie... w słuchawkach na uszach

- W pewnych zwyczajach nie odbiegam od kolegów z zespołu i np. podobnie jak oni słucham muzyki przed każdym spotkaniem. Nie mam jednak żadnej konkretnej piosenki, której słucham w kółko bądź wykonawcy. Ważne, żeby muzyka była żywa, energiczna, pozwalając na zrelaksowanie się w danym momencie.


Biuro Prasowe
GKS "Piast" SA