Pod szatniami

06
paź

Smutna podróż do Gliwic czeka piłkarzy Piasta. Po dobrej pierwszej połowie w wykonaniu podopiecznych Marcina Brosza, apetyty na drugą odsłonę nabrały większego wymiaru. Okazało się, że mecz potoczył się do pierwszego gola. - Potem chcieliśmy się otworzyć, by gonić rezultat, ale Lech nas kontrował. 4:0 z takim rywalem to nie wstyd - usprawiedliwiał zespół, Mariusz Zganiacz.

Adrian Sikora (Piast): - Przegraliśmy dzisiaj chyba trochę za wysoko. 4:0 rezultat powoduje, że gdyby ktoś spotkania nie oglądał to wskazałby na zdecydowaną przewagę Lecha. Poznaniacy nas zmiażdżyli. Uważam jednak, że do pierwszej połowy graliśmy dobrze. Słupek i poprzeczka to powoduje, że gra układała się nam. Po tej pierwszej bramce jakby coś w nas pękło. Zimny prysznic na nasze głowy. Nie możemy się załamywać tym jednym meczem i zdarzało mi się już przegrywać nawet 6:1. Potem toczyło się różnie. Głowy do góry. Nie można się załamywać, czekamy na kolejne spotkanie. Jest to na pewno materiał do przemyśleń. Zespół stać na wiele, a Lech walczy o mistrza. Wyciągniemy wnioski i jestem pewny, że druga taka porażka się nie wydarzy. Cel to utrzymanie i porażki są wkalkulowane. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale cieszmy się z tego co mamy do tej pory.

Mariusz Zganiacz (Piast): - Na pewno w pierwszej połowie graliśmy dobrze, a spotkanie było wyrównane. Tak się złożyło, że w drugiej połowie straciliśmy gola i można powiedzieć, że gra toczyła się do pierwszej bramki. Chcieliśmy się otworzyć, ale Lech nas kontrował. To był duży błąd. Byliśmy za daleko od niego. Nikt się nie spodziewał, że prawy obrońca strzeli z lewej nogi z takiej odległości. Wyciągniemy z tego wnioski. Później wszystko się posypało. dostaliśmy prawdziwą lekcję futbolu i musimy to przeanalizować. Widzew nie przyjedzie się bronić. Nie wiem jak to zrobimy, ale dołożymy wszelkich starań, aby zapunktować.

Ruben (Piast): - Pierwszy raz grałem na takim obiekcie, przy tak sporej publiczności. Taka atmosfera służy grze. Co do samego spotkania, to na pewno boli nas taki rozmiar porażki. Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, do momentu bramki wszystko mieliśmy pod kontrolą. Moje podanie do Oleksego, gdzie znalazł się wolny w polu karnym mogło zmienić oblicze spotkania, nie udało się nam wykorzystać tego. Nie będziemy się załamywać i walczymy dalej. Musimy się skupić na kolejnym meczu z Widzewem.

- Dziękujemy kibicom za doping. Słyszeliśmy ich od samego początku do końca, z taka pomocą fanów będziemy spokojniejsi o starcie z Widzewem.


 

Bartłomiej Kowalski.