Parzyszek: Do Gdyni po trzy punkty
- Jesteśmy zmotywowami, wszyscy są w dobrej dyspozycji i jeśli zagramy tak jak z Lechem, to zdobędziemy tam trzy punkty - powiedział napastnik Piasta Gliwice Piotr Parzyszek przed spotkaniem z Arką Gdynia.
Czy po meczu z Lechem możesz poczuć się pewniej?
- Oczywiście. Taki mecz jest zawsze potrzebny, ale tak jak mówiłem teraz miałem te przygotowania trzy, cztery tygodnie z drużyną. Chciałem już grać z Cracovią, ale zacząłem na ławce. Powiedziałem sobie, że jak teraz dostanę szansę grać od początku, to już nie odpuszczę.
Na mecz wyszedłeś z córeczką, czy można to traktować jako amulet?
- Chyba można. Zamierzałem już to zrobić przed przerwą zimową, ale w tych meczach, gdy chciałem, to nie zaczynałem od pierwszej minuty. Teraz tak się umówiliśmy, że na następny mecz jak będziemy grali u siebie, to wyjdzie ze mną.
To może teraz na każdy mecz będzie wychodziła?
- Nie będziemy przesadzać. (śmiech) W piątek przez to wszystko poszła spać dopiero o północy, czyli trochę za późno dla niej.
Po tym meczu byłeś bardziej zadowolony, bo strzeliłeś gola czy bardziej zły na siebie, że nie udało się zdobyć drugiej bramki?
- Oczywiście cieszę się z gola i asysty, ale chciałbym też zdobyć dublet. Z drugiej strony najważniejsze, że w tej akcji padła bramka, bo jakby Jorge Felix nie trafił do siatki to wciąż byłoby 1-0 i mogło być źle. Bo co by się stało, jakby oni strzelili, prawda?
Wynik spowodował, że nie przeżywałeś aż tak bardzo tej sytuacji?
- Tak, raczej teraz mogę się już z tego śmiać.
Na meczu z Cracovią wszedłeś z ławki, a z Lechem grałeś od początku. Czujesz, że tak zostanie i będziesz w podstawowej jedenastce na dłużej?
- Z jednej strony oczywiście chciałbym, ale też muszę się codziennie pokazywać dobrą formę na treningach, bo mamy dwóch innych skutecznych napastników, którzy też są do dyspozycji. Ja muszę pokazywać, że zasługuję na grę.
System 4-5-1, taki system wymusza na napastniku dochodzenie do główek i przepychanie się z obrońcami. To chyba jest ciężka i fizyczna praca?
- Czasami tak się zdarza... Nie jest to łatwa gra, ale przy długich piłkach, można odegrać i do zabezpieczenia akcji jest pięciu zawodników. Myślę, że to dobry system i musimy to znowu pokazać w piątek.
Po takim meczu ciężko jest fizycznie dojść do siebie, czy to już kwestia przyzwyczajenia?
- Nie. W sobotę rano była regeneracja, odnowa, masaż, a w niedzielę mieliśmy wolne. To był dobry tydzień.
Czy ten mecz z Lechem był najlepszy dla ciebie i drużyny?
- Jeśli chodzi o mnie, to na pewno. Poza tym, że dobrze się czułem, to strzeliłem bramkę i zaliczyłem asystę. A co do drużyny, to było dużo meczów równie dobrych.
Jak oceniasz szanse z Arką?
- Tak jak w każdym meczu. Będziemy musieli pojechać tam z tą samą myślą, z którą wyszliśmy z Lechem. Jesteśmy zmotywowani i jedziemy do Gdyni po trzy punkty.
Arka nie wygrała od sześciu spotkań... Miałeś kiedyś podobną serię?
- Miałem podobną sytuację, gdy byłem w Holandii i to jest najgorsze, bo co tydzień myśli się, że właśnie teraz się wygra, ale później wychodzisz na boisko i znowu przegrana. Najlepsze na taką serię jest zwycięstwo.
Pewnie liczysz, że w przypadku Arki tak nie będzie?
- Oczywiście, że nie. Jesteśmy zmotywowami, wszyscy są w dobrej dyspozycji i jeśli zagramy tak jak z Lechem, to zdobędziemy tam trzy punkty.
W Gdyni podobno murawa jest w złym stanie... Czy to bardzo będzie przeszkadzać?
- Nie możemy patrzeć na murawę. Oczywiście będzie to część gry, ale musimy się na to nastawić, przyzwyczaić się i grać swoje.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA