Korun: Jesteśmy w stanie wygrać tę ligę.
- Wszystko jest w dalszym ciągu w naszych nogach. Damy na pewno z siebie wszystko i myślę, że z naszymi kibicami u nas w domu nie może być inny wynik jak wygrana Piasta - skomentował rywalizację z Pogonią Szczecin Uros Korun, który razem z zespołem zremisował 0-0.
Uros to było bardzo trudne spotkanie. Nie było bramek, ale emocji było co nie miara.
- Tak, to się zgadza. Już przed rozpoczęciem wiedzieliśmy, jaka będzie stawka tego meczu. Daliśmy wszystko, co mogliśmy. Pogoń była bardzo trudnym przeciwnikiem, zagrali naprawdę dobre zawody i dlatego myślę, że ten remis jest sprawiedliwy. Każdy z nas dał z siebie, ile tylko mógł. Wciąż mamy szansę i całą drużyną zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w stanie wygrać tę ligę.
Poczuliście ulgę, kiedy poznaliście wynik Jagiellonii z Legią?
- Powiem szczerze, że przez cały mecz nie wiedziałem, co się dzieje na innych stadionach. Kiedy nasz mecz się skończył, byłem mocno wkurzony i myślałem, że to koniec i dużo straciliśmy, ale dziękuję Jagiellonii, że pokonała Legię. Wszystko jest w dalszym ciągu w naszych nogach. Damy na pewno z siebie wszystko i myślę, że z naszymi kibicami u nas w domu nie może być inny wynik jak wygrana Piasta.
A czy czuliście niedosyt, kiedy schodziliście na przerwę, bo pod koniec pierwszej połowy Piotr Parzyszek był bardzo bliski zdobycia gola.
- W pierwszej połowie mieliśmy rzeczywiście tę sytuację, gdzie Piotrek był blisko, ale wiedzieliśmy, że jeszcze swoje okazje będziemy mieli. Ważne było tylko, żeby utrzymać się z tyłu i nie stracić gola. To nam się udało, a okazja dla nas przytrafiła się na końcu, ale nie udało się jej wykorzystać. Musimy pozytywnie spojrzeć na ten wynik, który wszyscy tutaj wywalczyliśmy. Dalej jesteśmy w grze.
Pogoń postawiła naprawdę trudne warunki. Nie dała się zdominować i ciężko było uzyskać znaczącą przewagę...
- Tak, ustawili się bardzo wysoko, tak że nie mogliśmy grać, bo robili duży pressing na nas. Trudno było nam dłużej trzymać piłkę, tak jak zwykle to robimy i myślę, że to był największy problem dla nas. Teraz musimy się już tylko skoncentrować na niedzielnym meczu i jak najlepiej się przygotować. Tak jak powiedziałem, z naszymi kibicami czujemy wielką energię i to jest niesamowite.
Najważniejsze jest zachować spokój, ale czy to jest w ogóle możliwe, kiedy gra toczy się o taką stawkę?
- Przed meczem doskonale wiesz o co chodzi. Podchodzisz jak do zwykłego spotkania, ale czujesz, że chodzi o coś więcej. Czuliśmy w głowach delikatną presję, ale myślę, że to opanowaliśmy. I chociaż wiem, że już w Szczecinie mogliśmy wygrać wszystko, to mamy jeszcze jeden mecz. Mentalnie nasza drużyna jest mocna i przezwyciężymy to.
Jak ty się czułeś w meczu z Portowcami? Trudno było zastąpić Aleksandara Sedlara i zagrać w tak ważnym meczu?
- Ja czułem się przygotowany w stu procentach, by zagrać w tym meczu. Byłem psychicznie bardzo silny. Wiedziałem, że kiedy dostanę szansę, dam z siebie wszystko i myślę, że ten występ był pozytywny.
A jak podchodzicie do tego, że to decydujące wszystkim spotkanie rozegra się w Gliwicach przy pełnych trybunach?
- Jesteśmy zadowoleni z tego, że ten najważniejszy mecz zagramy w domu, gdzie jesteśmy bardzo mocni. To wszyscy wiedzą. My zawodnicy też czujemy się silniejsi, kiedy gramy u siebie i mamy swoich kibiców za plecami. To, co może się wydarzyć jest nieprawdopodobne. Cieszymy się, że mamy tę szansę i to my decydujemy o wszystkim.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA