Fornalik: Poprzeczka jest zawieszona wysoko
- W tym okresie Jagiellonia prezentuje się lepiej niż Legia i w naszej ocenie jest groźniejsza. Jedziemy na teren rywala, a to świadczy, że poprzeczka jest zawieszona wyżej niż w niedzielnym meczu - powiedział Waldemar Fornalik, który spotkał się z przedstawicielami mediów przed spotkaniem 5. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Piast Gliwice zagra z Jagiellonią Białystok.
Macie niedosyt po spotkaniu z Legią?
- Olbrzymi. Złożyło się na to kilka elementów... Po pierwsze ta nieszczęsna czerwona kartka, bo myślę, że w jedenastu mielibyśmy większe szanse na wygraną. Dodatkowo w prosty sposób straciliśmy bramki. To boli, bo szkoda całego naszego trudu, wysiłku oraz niezłej gry w wielu fazach tego meczu.
Może to wydaje się złudne, ale gdybyście przycisnęli Legię od samego początku, to coś by z tego było? Bo defensywa rywali nie tworzyła monolitu...
- Dochodziliśmy do sytuacji... W pierwszej połowie mieliśmy dwie lub trzy takie okazje, w których powinny paść bramki. Realizowaliśmy nasz plan i uważam, że stać nas było na więcej. Musimy jednak przełknąć gorycz porażki i myśleć o tym, co przed nami.
Straciliście dwa gole ze stałych fragmentów gry. Skupialiście się nad tym przed kolejnym meczem?
- Tak, cały czas nad tym pracujemy. To jest jedno z naszych zadań, aby poprawić ten element gry.
Gracie drugi mecz z rzędu z drużyną, która występowała w europejskich pucharach. Da się porównać te dwa zespoły?
- W tym okresie Jagiellonia prezentuje się lepiej niż Legia i w naszej ocenie jest groźniejsza. To zespół, który potrafi grać w piłkę. Jedziemy na teren rywala, a to świadczy, że poprzeczka jest zawieszona wyżej niż w niedzielnym meczu.
Będzie Pan musiał dokonać jednej zmiany, która jest wymuszona czerwoną kartką Marcina Pietrowskiego. Czy będą jeszcze jakieś roszady w składzie?
- Nie wykluczam tego, ale poczekamy do niedzieli.
Miał Pan pretensje do Marcina Pietrowskiego po tej czerwonej kartce?
- To było pokłosie naszego błędu, bo straciliśmy piłkę i od razu poszło podanie. Trudno mówić, że Marcin był źle ustawiony, bo był w dobrej pozycji, ale rywal zagrał idealnie. Pozostaje jednak pytanie czy nie lepiej było stracić drugą bramkę i grać w pełnym składzie niż to co się wydarzyło... Mimo to, grając w dziesięciu doprowadziliśmy do wyrównania i w końcówce również mogliśmy zdobyć bramkę.
Biuro Prasowe
GKS Piast SA