"Duży niedosyt" - wypowiedzi po #PIALPO

22
lip

W sobotnim spotkaniu 1. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Piast Gliwice przegrał na inaugurację sezonu z Lechem Poznań 1-2. Przedstawiamy pomeczowe wypowiedzi Arkadiusza Pyrki, Patryka Dziczka i Serhija Krykuna oraz trenerów obu zespołów, Aleksandara Vukovicia i Johna Van den Broma.

 

Arkadiusz Pyrka: "Bardzo trudne spotkanie. Strzeliliśmy gola do szatni, ale zaraz po przerwie szybko straciliśmy dwie bramki... To sprawiło, że straciliśmy pewność siebie. Oprócz mojej sytuacji z końcówki, mieliśmy jeszcze kilka okazji, które powinniśmy byli wykorzystać. Myślę, że ten mecz mógł zakończyć się dla nas pozytywnie".

 

Patryk Dziczek: "Mój błąd przy pierwszej bramce dla Lecha. Nie powinienem był tak tracić piłki, a szybciej ją zagrać. Od tego tak naprawdę się zaczęło... Druga sytuacja również zakończyła się bramką, a Fero był bez szans. Mieliśmy swoje okazje, żeby wyrównać, ale nie chciało wpaść. Musimy teraz wszystko przeanalizować i wyciągnąć wnioski".

 

Jakub Czerwiński: "Na ten wynik przede wszystkim wpłynął brak koncentracji. Na początku drugiej połowy straciliśmy szybko dwie bramki i to utrudniło nam zadanie oraz wywalczenie chociaż jednego punktu, choć mieliśmy ku temu sytuacje. Należy pogratulować drużynie i ją pochwalić za reakcję po drugiej straconej drugiej. Zareagowaliśmy tak, jak powinniśmy zareagować. Stwarzaliśmy sytuacje i operowaliśmy lepiej piłką niż było to w pierwszej połowie".

 

Serhij Krykun: "Mamy duży niedosyt... Mieliśmy sporo sytuacji, szczególnie w drugiej połowie. Za szybko straciliśmy te dwie bramki i Lech objął prowadzenie. W drugiej połowie wypracowaliśmy sporo tych szans. Musimy teraz to wszystko przeanalizować. Cieszę się, że zadebiutowałem i z każdym kolejnym meczem będę starał się prezentować coraz lepiej".

 

Aleksandar Vuković (trener Piasta Gliwice): "Szkoda, że zaczynamy sezon porażką. Trzeba pogratulować drużynie Lecha zwycięstwa. Musimy to przyjąć i pracować dalej. Ten mecz mógł skończyć się inaczej, mógł się skończyć remisem. To nie ma jednak znaczenia, bo straciliśmy dwie bramki w okresie, kiedy Lech miał sytuacje i potrafił je wykorzystać. My też mieliśmy swoje, nawet bardzo dobre okazje, ale nie chciało wpaść. Tak też czasami bywa... Mogę też być zadowolony z postawy drużyny, bo graliśmy z klasowym rywalem. Poza początkiem drugiej połowy, kiedy niepotrzebnie straciliśmy piłkę. To znaczy łatwo się mówi, bo straty piłki są też elementem tej gry. Nam się to nie zdarzało tak często, więc na początku tej drugiej połowy zbyt łatwo daliśmy sobie strzelić gola na 1-1. Później zamiast sprawić, że drużyna przyjezdna denerwuje się, że tu przegrywa, to dostaje ona wiatr w żagle i jest jej łatwiej. Szanujemy to, że znowu stawiamy trudne warunki klasowemu rywalowi, który aby wygrać musiał mieć nie tylko dobrze dysponowanego Filipa Marchwińskiego, ale również trochę szczęścia. To jest też najlepszym uznaniem dla naszego zespołu".

 

John Van den Brom (trener Lecha Poznań): "Pięć lat temu po raz ostatni Lech Poznań wygrał spotkanie inauguracyjne w sezonie. Powiedziałem o tym zawodnikom w szatni po meczu. Nigdy nie gra się tutaj łatwo, pamiętam jak w zeszłym sezonie ciężko walczyliśmy. Na szczęście mogliśmy zagrać na fantastycznym boisku i sprzyjało to naszej grze technicznej. Przez pierwsze 20 minut kontrolowaliśmy mecz i szczerze mówiąc spodziewałem się większej presji ze strony Piasta. Lubimy grać piłką, ale nie potrafiliśmy wykreować sobie szans. W drugiej części pierwszej połowy zrobiliśmy kilka głupich błędów. Łatwo oddawaliśmy piłkę rywalom i poskutkowało to szansami Piasta i rzutem karnym. Nie byłem zadowolony z rezultatu do przerwy. Drugą część meczu rozpoczęliśmy fantastycznie. Byliśmy bardziej agresywni i graliśmy na większej intensywności. Filip Marchwiński strzelił dwa piękne gole i po dziesięciu minutach już prowadziliśmy. W trakcie ostatnich 15 minut musieliśmy walczyć o utrzymanie prowadzenia. Mieliśmy dużo szczęścia, ale bez niego nie poradzisz sobie w życiu, szczególnie w piłce nożnej. Daliśmy z siebie wszystko i dlatego udało nam się wygrać".