Derbowych historii ciąg dalszy

19
lut

W ostatnim tekście, derbowymi wrażeniami ze swoich krajów dzielili się Cuerda, Alvaro i Ruben. Nadszedł czas na kolejnych niebiesko-czerwonych stranieri "Mido", Artisa Lazdinsa i Franka Adu, którzy opowiadają jak w ich rodzinnych stronach wyglądają pojedynki pomiędzy lokalnymi rywalami.

El Mehdi Sidqy

- Mecz pomiędzy drużynami  Raja Casablanca i Wydad Atheltic Club to największe derby Casablanki. Są to także 8 pod względem zainteresowania i atmosfery derby na świecie. Stadion wypełniony jest po brzegi - 90 000 ludzi śledzi zmagania futbolistów na żywo, atmosfera jest niesamowita. Pierwszy taki mecz odbył się w 1956 roku więc jest to już wydarzenie trwale wpisane w marokański futbol.

Artis Lazdins

- W moim kraju derby nie są tak wielkim wydarzeniem jak w Polsce. Mecz między FK Ventspils a Skonto Ryga nie przyciąga takiej uwagi na Łotwie jak choćby konfrontacja Legii Warszawa z Lechem Poznań. Na pewno udział w nim jest pewnym wyzwaniem i dodatkowa mobilizacja dla zawodnika, choćby z racji obecności zachodnich menadżerów, ale nie ma wokół tych spotkań jakiejś specjalnej atmosfery i dodatkowych emocji.

Frank Adu Kwame

- Największe derby w Ghanie mimo, że drużyny nie grają w tym samym mieście, to pojedynek Hearts of Oak – Asante Kotoko.  Stadion nie jest w stanie pomieścić wszystkich chętnych do objerzenia tego pojedynku na żywo. Ulice podczas spotkania zamierają. Mecz jest w Afryce wielkim świętem. Wszędzie słychać charakterystyczne Wuwuzele - wykonane z plastiku trąbki tak popularne również w Polsce podczas zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Co ciekawe sędzia, który podczas tego meczu nie ma łatwego życia, gdyż każda jego kontrowersyjna decyzja jest przedmiotem wielu emocji, najczęściej delegowany jest z innego kraju niż Ghana.

Bartosz Otorowski