Cuerda: Nie byliśmy się już w stanie podnieść

08
paź
Fernando Cuerda,  w meczu z Lechem, pojawił się na boisku w 75. minucie, zmieniając narzekającego na uraz Damiana Zbozienia. Hiszpan zaliczył poprawny występ, jednak tego dnia ani on ani jego koledzy z zespołu nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonej „Poznańskiej Lokomotywy”.
 

B.O: - Jak możesz podsumować spotkanie z Lechem?
 
Cuerda: - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, jednak to nie wystarczyło na taką drużynę jaką jest Lech Poznań. Kiedy po przerwie bardzo szybko straciliśmy bramkę i otworzyliśmy się  próbując wyrównać, „Kolejarz” strzelił kolejne gole i nie byliśmy już w stanie się podnieść.
 
- Czy różnica między Piastem a Lechem była aż tak duża?
 
- Piłkarsko nawiązywaliśmy równorzędną walkę, i walczyliśmy aż do 75. minuty, kiedy zawodnicy z Poznania strzelili drugiego gola.
 
- Jak podnieść się po takiej porażce? Czy po takim wyniku jest to o wiele bardziej trudne?
 
- Moim zdaniem, zawsze po każdej przegranej trzeba zastanowić  się nad tym jakie błędy się popełniło i starać się je jak najszybciej wyeliminować. Musimy pamiętać też o dobrych meczach, które zagraliśmy ostatnio i starać się grać jak wtedy.
 
- Pewnym wytłumaczeniem może być stan murawy. Boisko tutaj jest przedmiotem krytyki, gdyż ze względu na konstrukcję stadionu bardzo ciężko utrzymać je w dobrym stanie.
 
- Tak. Niestety grało się tutaj fatalnie. Możliwość normalnej gry dodatkowo skomplikowała pogoda. Stan boiska nie zapewniał bezpieczeństwa ruchów, bardzo ciężko było się zatrzymywać na śliskiej nawierzchni i trudno było znaleźć punkt oparcia dla stopy. Takie warunki utrudniały grę zwłaszcza w obronie.
 
- Na mecz w Poznaniu przyjechała całkiem spora grupa kibiców z Gliwic. Czy czuliście ich wsparcie?
 
- Naszych kibiców było słychać zwłaszcza, kiedy wychodziliśmy na boisko, oraz później z ławki rezerwowych. Dziękujemy im za to, że byli wtedy z nami.
 
- Grałeś już przeciwko takiej publiczności jak w Poznaniu? Doping gospodarzy momentami był ogłuszający.
 
- Rzeczywiście atmosfera była bardzo dobra. Miałem już przyjemność grać przy takiej audiencji w czasach moich występów  w Grecji, gdzie kibice bardzo żywiołowo dopingują. Dzisiejsza atmosfera przypominała mi tę z meczów z Panathinaikosem .
 
 
Rozmawiał w języku hiszpańskim Bartosz Otorowski