Szmatiuk: Zawodnicy grają o swoją przyszłość

30
wrz

- Liga jest oczywiście ważną i wymierną sprawą. To jest gra o punkty oraz awans. Natomiast zespół dobrze wie, że gra o swój rozwój, a także o swoją przyszłość. Zawodnicy zdają sobie z tego sprawę, a my ich w tym uświadamiamy. Chcemy wygrywać i notować awanse, natomiast oni każdym treningiem i meczem  walczą o samych siebie - zaznaczył Maciej Szmatiuk, drugi trener Piasta II Gliwice.


Proszę o ocenę ostatniego spotkania z Przyszłością Ciochowice w wykonaniu Piasta.
- Po obiecującym początku, jeśli chodzi o sposób gry, gdzie mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, przytrafiła się seria błędów w obronie i dostaliśmy bramkę na 0-1. Natomiast nastąpiła bardzo dobra reakcja drużyny na straconego gola, a w konsekwencji nasze trafienia. Z pierwszej połowy mogliśmy być średnio zadowoleni, ponieważ wynik wynikiem, ale nasze decyzje w ofensywie i defensywie były niezgodne z tym, czego oczekujemy od zespołu. Mimo prowadzenia 3-2 w szatni potrzebny był wstrząs, bo gra pozostawiała wiele do życzenia. Druga połowa pod względem podejmowanych decyzji była dużo lepsza, choć na początku rywal zdołał wyrównać, to cieszyliśmy się z tego, że zespół po raz kolejny dobrze zareagował i doprowadził do końcowego wyniku 7-3.


Zespół skutecznie zrewanżował na Przyszłości, czyli drużynie,  która jako jedyna była w stanie urwać punkty Piastowi w pierwszej rundzie. To jakoś dodatkowo podziałało mentalnie na panów podopiecznych?
- Takiego podtekstu samoistnego nie było, bo nie wracaliśmy do tego, że to jedyny zespół, który nam urwał punkty, natomiast pozytywna rzecz się wydarzyła. Oczywiście chcemy wygrywać obojętnie w jakich rozmiarach, ale trzeba też powiedzieć, że chłopaki rzadko kiedy mają do czynienia z wynikiem stykowym, a wtedy trochę inaczej działa mental, bo dobrze jest czasami zmierzyć się z czymś, co nie układa się po naszej myśli i powalczyć o poprawę działań. Tak było w ostatnim meczu po pierwszej połowie, z której nie mogliśmy być zadowoleni, a w drugiej chłopcy potrafili opanować to, co się dzieje i zdominować wydarzenia na boisku. Było to dla nas dobre doświadczenie, w którym nie tylko potrafimy strzelić pierwsi bramkę, a później dokładamy kolejne trafienia, tylko w sytuacjach stresowych uczymy się podejmowania właściwych decyzji, a reagowanie jest nieco inne.


Czy w całych tych okolicznościach najtrudniejszym zadaniem dla trenerów jest stabilizacja dyspozycji zespołu? Rozmawiając z trenerami często wahamy się między euforią po dobrej grze i wyniku 11-0, a takim wyduszonym zwycięstwie, w którym dużo jest niewymuszonych błędów...
- Na pewno tak, ale trzeba też mieć na uwadze, że chociażby w meczu wygranym 3-1 (z Tęczą Wielowieś red.) to nie zwycięstwo było wymęczone, tylko liczba sytuacji, które udało się wykorzystać, bo samo spotkanie było raczej pod pełną kontrolą. Chcemy nauczyć chłopaków jakości działania, decyzyjności w działaniu. Niezależnie od przeciwnika i jego poziomu, to my musimy mieć swoje sposoby i tempo działań, a także musimy potrafić to regulować. Jeżeli na przykład rywal jest cofnięty, to naszym zadaniem jest grać tak, żeby przeciwnika wciągnąć, aby znalazło się miejsce. Wówczas chodzi o cierpliwość i doświadczenie boiskowe. Są oczywiście dysproporcje wyniku między 11-0, a 3-1, natomiast w każdym meczu stwarzamy sporo sytuacji. Mierzymy się też z sytuacjami, w których celem niektórych drużyn jest przegrać z nami jak najmniej. Tak było chociażby tydzień temu, kiedy rywal cofnął się, broniąc w dziesięciu stracił bramki, a mimo to dalej się bronił. Tak, że to też nie jest takie łatwe. Dlatego bez względu na przeciwnika, chcemy doprowadzać do tego i pracujemy nad tym, żeby nasz zespół pracował tak samo pod kątem mentalnym, jak również tempo i jakość nie mogą się zmieniać. Jeśli wysoko prowadzimy i gra jest łatwiejsza, to zaangażowanie w mecz musi być na takim samym poziomie jak przy remisie lub małym prowadzeniu. Do tego dążymy, aby te dysproporcje były jak najmniejsze. 


Sytuacja w tabeli jest dość klarowna i awans jest niemal zapewniony. Czy kiedy nie ma takiego bodźca pod kątem rywalizacji punktowej, trenerom trudniej jest pracować w kontekście przygotowania, motywacji? 
- Liga jest oczywiście ważną i wymierną sprawą. To jest gra o punkty oraz awans. Natomiast zespół dobrze wie, że gra o swój rozwój, a także o swoją przyszłość. Zawodnicy zdają sobie z tego sprawę, a my ich w tym uświadamiamy. Chcemy wygrywać i notować awanse, natomiast oni każdym treningiem i meczem  walczą o samych siebie. Im lepszymi będą zawodnikami, tym większe będą mieli szanse zrealizować marzenia, jakim jest gra w profesjonalnej piłce. Walczymy bardziej ze świadomością. Zawodnicy muszą wiedzieć, że jak wygrywamy 11-0 to jest jedno, możemy zadowalać się wynikiem, natomiast jak są rzeczy do poprawy, bo coś nie funkcjonuje, to oni też to słyszą. Muszą wiedzieć, że na dzisiaj, to jest liga okręgowa, a każdy z nich chciałby grać wyżej, dlatego trzeba pracować nad sobą, by podnosić swoje umiejętności. Jeżeli ktokolwiek zadowoli się tym, że będąc tu i teraz jest dobrze, bo wygrywa i nic więcej nie potrzebuje, to prawdopodobnie wyżej grać nie będzie.


Biuro Prasowe
GKS Piast SA