Kędziora: Cieszę się z powrotu do Gliwic

19
lut

- Cieszę się z tego, że jestem z powrotem w Gliwicach. Chcę czerpać z tego jak najwięcej i nieskromnie powiem, że również chcę dołożyć małą cegiełkę do tego, by klub, przez moje doświadczenie budowane długimi latami gry w piłkę, miał jak największe korzyści - zaznaczył Wojciech Kędziora, dla którego będzie to już trzeci powrót w struktury Piasta Gliwice.

 

To już twój kolejny powrót do Gliwic. Jak do tego doszło i jak się z tym czujesz?
- Temat pojawił się już kilka miesięcy temu. Otrzymałem taką propozycję i bardzo się cieszę, że to doszło do skutku. Mogę wrócić "na stare śmieci", więc niejako historia zatoczyła koło. Chciałbym rozpocząć swoją przygodę w innej roli. W pierwszym okresie nadal będę grającym zawodnikiem w drugiej drużynie i będę wspomagał młodzież, a równolegle będę przechodził przez szczeble akademii. Bardzo się cieszę, że dostałem taką szansę i będę mógł zobaczyć jak to wszystko funkcjonuje. Dla mnie to będzie niezwykle cenne i pomoże mi przygotować się do roli trenera.

 

Kto był pomysłodawcą i kto wyszedł z inicjatywą tego projektu?
- Piast nigdy nie był mi obojętny i nie ma co ukrywać, że jest klub bliski memu sercu. Pomysł ten narodził się już w 2012 roku i kiełkował. Rozmawiałem z chłopakami, z którymi wówczas grałem w Piaście, między innym z Tomkiem Podgórskim. Zrobiliśmy kurs "UEFA B" i od tamtej pory te papiery leżały w szufladzie, czekając na odpowiedni moment. On nadszedł niewiele ponad pół roku temu, kiedy skończył mi się kontrakt w Ruchu Chorzów i zacząłem zastanawiać się nad przyszłością. Pierwsze moje rozmowy były prowadzone z dyrektorem Bogdanem Wilkiem, z którym współpracowałem, gdy grałem w Gliwicach. To właśnie przez dyrektora został rozpoczęty temat, a następnie stopniowo był wdrażany ten pomysł. Czekaliśmy później już na decyzję i wszystko udało się pozytywnie rozstrzygnąć. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że mogłem wrócić oraz otrzymać tę szansę. Na razie podpisałem umowę na pół roku. Mam nadzieję, że to będzie początek mojej przygody i rozwoju w nowej roli.

 

Zadajesz kłam zasadzie, że nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Dla ciebie to już bodajże trzeci powrót do Piasta?
- Dokładnie. Dwa razy jako piłkarz i oba te wejścia okazały się być bardzo dobre. To trzecie wejście również jest jako piłkarz do drugiej drużyny, ale w przyszłości jako trener. Tego nie jestem jeszcze do końca pewien, mam nadzieję, że tak będzie. Na ten moment, jeżeli zdrowie pomoże, będę starał się wspomagać chłopaków Piasta II na boisku oraz poza nim, służyć poradą i wszelką pomocą w innych kwestiach, w których przez kilkunastoletnia kariera piłkarska zdołała mnie nauczyć. Chcę być dla nich wsparciem i kierunkowskazem do drogi rozwoju, a przez ten krótki czas, kiedy jestem z akademią widzę, że jest to wszystko scalone i dobrze zorganizowane. Całość dobrze działa, trenerzy są bardzo dobrze przygotowani. Jestem mile zaskoczony i czekam na rozwój sytuacji.

 

Założenie jest takie, że przez pierwsze pół roku więcej grasz w szeregach Piasta II, następnie jesteś wdrażany w struktury akademii i od najmłodszych roczników próbujesz swoich sił w szkoleniu. Wszystko się zgadza?
- Dokładnie tak. Grający piłkarz, który równolegle wdraża się i poznaje wszystkie struktury - od najmłodszych do najstarszej grupy juniorów. Nie wykluczona jest również próba zmierzenia się z obowiązkami w komórce scoutingu. Jest wiele elementów skoncentrowane wewnątrz całej akademii, łącznie z drugą drużyną.

 

Wedle tych wstępnych rozmów, gdzie docelowo chciałbyś się znaleźć? Tam gdzie będzie największa potrzeba czy tam, gdzie ty sam będziesz się najlepiej czuł?
- Wszystko się okaże wraz z rozwojem sytuacji. Moim zadaniem w pierwszym okresie jest wszystko poznać i nauczyć się wszystkich elementów oraz pracy wewnątrz struktur. Na pewno przyjdzie czas na podsumowanie oraz ocenę tego, czy obie strony są zadowolone z postępów. Zamierzam dołożyć wszelkich starań, żeby efekty pracy były jak najlepsze i by móc tu zostać na dłużej. Nie ukrywam, że będąc razem z chłopakami poszczególnych grup oraz trenerami, będę chciał jak najwięcej przekazać, ale też jak najwięcej się nauczyć, bo to dla mnie jest początek drogi jako trenera. 

 

Jako początkujący lub dobrze zapowiadający się trener, jak się czujesz pod kątem pedagogicznym stojąc przed wyzwaniem dotarcia do tej młodzieży? Solidna przeszłość piłkarska może pomóc?
- Jeśli chodzi o kwestie pedagogiczne, umiejętności wychowania i przekazania tych pozytywnych rzeczy, a także przestrzeganie przed tymi złymi, które mogą na nich czyhać są ważne. Warto nadać taki przekaz moich doświadczeń już nawet tym najmłodszym dzieciaczkom. Mam nadzieję, że rady pomogą i przyniosą jak najlepszy efekt. Już jako piłkarz mogłem choć w niewielkiej części poczuć się jak trener. Kiedy w zespołach występowali zawodnicy o kilkanaście lat ode mnie młodsi, miałem okazję już coś podpowiedzieć, zasugerować i wykorzystać swoje doświadczenie, więc pod tym względem nie jest to dla mnie jakaś obca sytuacja.

 

Oceniliśmy pobieżnie akademię przez pryzmat struktury, treningów i planowanych działań. Co powiesz na temat przywiązania klubu do ludzi, byłych jego zawodników, którzy tutaj mogą znaleźć dla siebie miejsce?
- Akademia jest budowana od prawie trzech lat i widać, że na wszystko jest pomysł. Na początku powinna być baza z prawdziwego zdarzenia, gdzie wszystkie roczniki miałyby swoje miejsce do treningów i pracy. To jest ogromny fundament pod rozwój akademii i jej młodzieży. Miejmy nadzieję, że to będzie następny krok. Te kilka tygodni obecności już wewnątrz sprawiły, że jestem coraz bardziej w to wszystko zaangażowany i cieszę się z tego, że jestem z powrotem w Gliwicach oraz że mogłem tego doświadczyć. Chcę czerpać z tego jak najwięcej. Nieskromnie powiem, że chciałbym również dołożyć małą cegiełkę do tego, by klub, przez moje doświadczenie budowane długimi latami gry w piłkę, miał jak największe korzyści.

 

Fakt, że Piast pamięta o takich zawodnikach jak Maciej Szmatiuk czy Wojciech Kędziora ciebie osobiście cieszy?
- Z pewnością jest to fajna idea, ale jednocześnie nie zamyka to drogi innym trenerom, bo to by było niesprawiedliwe. Na pewno jest to przyjemne, że wciąż o nas pamiętają, naszą obecność i skromne zasługi. Także dla nas jest to nobilitacja za to, że mamy plan na siebie i chcemy dzielić się tym doświadczeniem i chcemy się przede wszystkim kształcić jako trenerzy i współdziałać w grupie. Dlatego bez wątpienia cieszy fakt, że takie powroty są możliwe.

 

Nie obawiasz się wyzwań jakie są stawiane akademii? Piast nie ma w tym roku ani jednego przedstawiciela w CLJ. Mimo, że to dopiero młodzi zawodnicy, to jednak presja wyniku jest porównywalna do dorosłej piłki.
- Pamiętajmy, że praca akademii zakłada plan długofalowy i efekty nie przychodzą od razu. Najważniejsze, że ten plan jest. Chciałoby się, żeby każdy rocznik grał jak najwyżej, ale to też dobrze, że to wszystko jest przed nami, że mamy nad czym pracować i do czego dążyć. Musimy ciężko popracować, żeby to osiągnąć. Taki jest nasz cel.

 

Zamykając klamrą naszą rozmowę. Czy Gliwice przez te wyzwania i powroty są twoim miejscem na ziemi?
- Myślę, że tak. Choć nie zamykam się tym samym na inne drogi czy kierunki, bo nikt nie wie, co go czeka w życiu, co zmusi człowieka do zmiany tego miejsca. Robimy coś co wydaje się teraz bardzo potrzebne. Tego się trzymamy, tu i teraz jest Piast. Jestem częścią akademii i drugiej drużyny, na tym się skupiam. 

 

Biuro Prasowe
GKS Piast SA